Późnym
wieczorem w posiadłości Wanery Hawke panowała cisza. Poprzedniej nocy wydarzyła
się tragedia, Leandra, matka młodej kobiety, została zamordowana.
Czarnowłosa
piękność nie potrafiła zasnąć. Ciągle miała przed oczami makabryczne
wydarzenia. Nie mogła się z tym pogodzić. Gdyby tylko wcześniej skojarzyła
fakty, gdyby wcześniej zareagowała i zaczęła działać. Pewnie wtedy mogłaby
uratować matkę. Ocalić ją. Na Stwórcę, jak ona powie swojej siostrze o tym
wszystkim... jak? Bethany już od pewnego czasu była w Kręgu. Odizolowana od
świata nie miała pojęcia, co się działo w mieście.
Niebieskooka
apostatka wstała z łóżka. Jej pies leżał zwinięty w kłębek na posłaniu, skamląc
cicho przez sen.
– Och, Samai –
westchnęła. – Czasem chciałabym być zwierzęciem. Nie musiałabym się przejmować
tym wszystkim – wyszeptała w stronę mabari. Zrezygnowana podeszła do
świecznika, zdmuchując płomień.
Kiedy wyszła
ze swojej sypialni, po domu rozniosło się donośne pukanie. Wanery szybko
zbiegła po schodach. Pospiesznie udała się w stronę drzwi wejściowych.
Kogo to
niesie o tej porze, pomyślała zdenerwowana magini.
– Kto tam? –
spytała, przylegając ciałem do ciepłego drewna.
Wytężyła słuch,
czekając na odpowiedź.
– To ja,
Hawke. Fenris. – Dziewczyna z ulgą wypuściła powietrze.
Ostatnimi
czasy chodziła zdenerwowana. Przekręciła mosiężny klucz w zamku. Gdy ten
zgrzytnął, nacisnęła klamkę. Drzwi zaskrzypiały donośnie.
– Co tu
robisz? – spytała, lustrując elfa.
– Pomyślałem,
że przyda ci się towarzystwo przyjaciela. Sądząc po twoim wyrazie twarzy,
jestem tu zbędny. Dobranoc, Hawke. – Mężczyzna już miał odchodzić, kiedy
kobieta chwyciła go za ramię.
– Nie. To nie
tak, Fenrisie. Czuję się okropnie. Proszę. – Spojrzała na niego błagalnym
wzrokiem.
W jej błękitnych oczach gościła rozpacz. Zielone
oczy elfa pochwyciły pełen tęsknoty wzrok. Ubłagany wyminął przyjaciółkę,
wchodząc do domu.
Apostatka
oparła się plecami o drzwi. Nie wiedziała, jak powinna się zachować, nie
wiedziała, co ma mu powiedzieć. Pamiętała, gdy dwa tygodnie temu się pokłócili.
Pamiętała te gorzkie słowa, które wypłynęły z jego ust. Jak ją nazwał, jak
powiedział, że nie chce mieć nic do czynienia z kimś jej pokroju.
Elf rozejrzał
się po wnętrzu rezydencji. Był tu po raz drugi, lecz wcześniej nie zwrócił
uwagi na przepych, jaki panował w tym domu. Drażniło go to. Przyzwyczajony był
do spartańskich warunków. Nie dla niego ta cała otoczka przepychu i blasku.
Zaśmiał się pod nosem. Sam mieszkał w podobnej posiadłości, lecz jego lokum za
nic nie przypominało tego.
– Może
pójdziemy na piętro? – spytała Wanery, spoglądając na przybysza.
Fenris tylko
kiwnął głową i od razu skierował się w stronę schodów. Hawke podążyła jego śladami.
Intrygował ją.
Chciała go zrozumieć, pomóc mu. Zależało jej na nim. Czuła, że ona też nie była
mu obojętna.
Elf stanął na
szczycie schodów, obserwując idącą ku niemu kobietę. Czuć było od niej magię.
Tylko ktoś o wyczulonych zmysłach potrafił dostrzec ten niewidoczny dla innych
aspekt jej jestestwa. Na twarzy magini nie było znać cienia uśmiechu czy
radości. Nie dziwił się. Wczoraj straciła matkę, jeszcze wcześniej on sam jej
nabluzgał. Czuł się w tym momencie jak ostatni dupek.
– Hawke, chciałbym
cię przeprosić – powiedział, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem.
Zdezorientowana
dziewczyna przystanęła na przedostatnim stopniu, wpatrując się w niego.
– Nie masz za
co – odpowiedziała, wymijając go. – Miałeś ku temu swoje powody. Ja sama wiem,
że magia, którą się param, jest okropna, ale zrozum. – Odwróciła się do
niego gwałtownie. – To było jedyne wyjście, kiedy uciekałam z moją rodziną z
Lothering. W innym wypadku zginęlibyśmy. – W jej szafirowych oczach zatańczyły
ogniki.
Fenris, zauważając
to, cofnął się o krok. Dziewczyna, spostrzegając jego reakcję, pobiegła do
swojej sypialni. Przybysz opuścił głowę. Był głupcem. Z duszą na ramieniu
wszedł do pomieszczenia. Kobieta siedziała skulona przy łóżku, głaszcząc
swojego psa za uchem.
– Po co mnie
przepraszasz, skoro zaraz po tym odsuwasz się ode mnie, jakbym była jakimś
potworem? – spytała ze łzami w oczach.
– Przez lata
byłem szczuty przez człowieka twojego pokroju. Przez lata dosadnie pokazywał
mi, gdzie jest moje miejsce, nie szczędząc mi plugawych zaklęć.
– Nigdy bym cię
nie skrzywdziła. Musisz mnie w końcu zaakceptować, Fenrisie. Tylko ty mi
zostałeś, rozumiesz? Moja matka i mój brat nie żyją, moją siostrę zabrali
templariusze. Zostałam sama.
Z jej oczu
znów zaczęły płynąć łzy. Nie mogła już tego wytrzymać. Zbyt długo dusiła w
sobie wszystkie emocje. Zbyt długo starała się być silna.
Mężczyźnie
serce ściskał ten obraz. Jak on mógł? Podczas kiedy ona cierpiała, on myślał
tylko o sobie. Podczas gdy ona sama musiała sobie ze wszystkim radzić, on stał obok,
szydząc z jej zdolności. Kiedy ona ratowała niejednokrotnie jego życie, on
zbywał to milczeniem, nie mogąc wydusić z siebie cichego „dziękuję”. To on tu
był potworem, nie ona.
– Wanery. –
Przysiadł się obok, oplatając jej kruche ciało silnym ramieniem. – Uspokój się,
jestem przy tobie.
– Myślałam, że
mnie nienawidzisz. Widziałam, jak na mnie patrzyłeś. Czułam twoją niechęć.
– Ciii. Nie
myśl już o tym.
Zrezygnowana
dziewczyna przylgnęła jeszcze bardziej do ciepłego ciała elfa, wtulając się w
jego ramiona.
Fenris
wiedział, że już nigdy nie da jej nikomu skrzywdzić. Czuł w tamtym momencie, że
był za nią odpowiedzialny. Tkwili w tym razem. Ona została bez rodziny tak samo
jak on. Mieli tylko siebie wzajemnie.
uwielbiam go <3 chyba tylko dla niego przechodziłam da2 kilka razy :) świetne, mogłabyś napisać coś dłuższego związanego z lady hawk :D
OdpowiedzUsuńMmmm... znalazłam bloga i co widzę? Nagle moja ukochana para się pojawia, Hawke i Fenris z Dragon Age II. Oby więcej tej dwójki. ^^
OdpowiedzUsuńTo było takie urocze, końcówka pozostawia uśmiech na twarzy. :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle brakuje mi opisów, jestem zatwardziałym ryjcem książkowym, stąd to moje takie zboczenie. Generalnie piszesz cudownie, tym bardziej mi ich brakuje :D
OdpowiedzUsuńDla Fenrisa zniosę wszystko :D
'Fenris wiedział, że już nigdy nie da jej nikomu skrzywdzić. Czuł w tamtym momencie, że był za nią odpowiedzialny. Tkwili w tym razem. Ona została bez rodziny tak samo jak on. Mieli tylko siebie wzajemnie.'- awwww, ile miłości i słodkości, gdzie tu jest jakiś przycisk 'lubię to bardzo mocno'?
Chcę i nie chcę czytać dalej, bo nie wiem, co zrobię jak przeczytam wszystko, musisz dużo pisać, bo skisnę bez Dragon Age'a :D