Sword

21 czerwca 2013

ROZDZIAŁ 33. Przyjaźń, czy kochanie?

Isabella patrzyła z podziwem na golema wybudzającego się ze snu. Oczodoły w skalnej twarzy zapłonęły bladoniebieskim światłem. Słychać było zgrzyty oraz trzaski, gdy potężne kamienne ramiona, do tej pory wzniesione ku niebiosom, prostowały się.
Alistair wraz z Zevranem niepewnie podeszli do dwójki kobiet obserwujących niebezpieczny posąg. Isabella wsparta na ramieniu wiedźmy z ukosa spojrzała na elfa. Miała się ochotę do niego uśmiechnąć, ale nawet na tak prostą czynność nie miała siły. Skrytobójca tylko skrzyżował ręce na piersi, nie racząc spojrzeniem przyjaciółki jeszcze nie dawno bliskiej śmierci. Jego wąskie usta zacisnęły się bardziej, a złoto-bursztynowe oczy zajarzyły się zwierzęcym blaskiem, gdy spostrzegł nagły ruch skalnej istoty, co właśnie otrzepywała z siebie resztki kurzu i gruzu. Isabella odwróciła wzrok od Zevrana, który najwidoczniej nie zauważył, że się w niego wpatrywała.

Alistair przyglądał się całemu wydarzeniu z dala. Nie chciał się zbliżać za bardzo do golema. Pomimo iż fascynowała go magia, nie miał zamiaru skończyć zgnieciony przez skalne cielsko.
– Ta posiada różdżkę kontrolną – odezwał się golem grubym głosem, którego brzmienie przywodziło na myśl dudnienie w trąby.
Isabella z pomocą Morrigan zrobiła krok w przód, by przyjrzeć się rosłej istocie.
– Masz jakieś imię, golemie? – spytała, wyraźnie akcentując każde wypowiedziane słowo z obawy, że może zostać niezrozumiana.
Kamienny potwór rozejrzał się po twarzach wszystkich.
– Ta pyta o imię – wypowiedział, wyciągając przed siebie masywne skalne dłonie, przyglądając się im z zaciekawieniem. Oczy golema błyszczały majestatycznym światłem. – Dziwne. Nie czuję mocy ani przymusu. Niech ta wyda rozkaz. Poprosi o cokolwiek. – Golem zwrócił się bezpośrednio do szlachcianki.
Isabella podniosła drewniany runiczny kij na wysokość lazurowych oczu.
– Różdżka kontrolna – wyszeptała bardziej do siebie niżeli do kogoś innego. – Przejdź tam – rozkazała sennym głosem, wskazując miejsce przy drewnianym płocie.
Golem stał dalej niewzruszony na swoim dotychczasowym miejscu.
– Nic. Nie działa. Jestem wolnym golemem. Co teraz?
Isabella wzruszyła ramionami.
– Wybudziłam cię – powiedziała zmęczonym głosem. – Nazywam się Isabella Vanessa Cousland. To jest Alistair z rodu Theirin. – Wskazała brodą na mężczyznę stojącego nieopodal, ten się skrzywił, słysząc nazwisko zmarłego króla. – Ten drugi, elf, to Zevran Arainai. A ta kobieta u mego boku to Morrigan.
– Mag, czarujące – powiedział golem, patrząc nienawistnie na wiedźmę.
– Skąd wiesz, kim jestem, istoto? – spytała Morrigan.
– Mój pan był magiem. Ciągle powtarzał: golemie, zrób to, golemie, podnieś mnie, golemie, przesuń szafę. – Istota wzruszyła ramionami. – Zaiście męczący człowiek. Nazywam się Shale – dodała po chwili.
– Będziesz mi towarzyszyć? – spytała Isabella, łapiąc się za lewy bok, czując, jak rana się otwiera, a po rozpalonej gorączką skórze zaczyna spływać krew. – Nie będę twoją panią, lecz dowódcą. Pomóż mi powstrzymać Plagę.
– Czemu ta jest taka blada? – Wskazała kamiennym palcem na twarz szlachcianki.
W tym samym momencie Szara Strażniczka upadła na ziemię.

***

– Zbudziłaś się. – Wynne nachylała się nad przytomniejącą niewiastą.
Siwe włosy starej magini opadały leniwie na czoło, łaskocząc suchą skórę. Wąskie usta ułożyły się w szczerym uśmiechu. Pomarszczone, szczupłe, zimne dłonie spoczywały na lewym boku czarnowłosej dziewczyny. Przyjemne jasnoróżowe światło koiło ból.
– G-gdzie… jestem? – spytała nieprzytomnym głosem Isabella.
Uchyliła ciężkie powieki, starając się rozejrzeć po pomieszczeniu, co było niezmiernie trudne, gdyż widziała podwójnie i jak przez mgłę. W pierwszej chwili nie rozpoznała swej komnaty, nie poznała też Wynne, która już od paru godzin starała się ulżyć jej w cierpieniu.
– Jesteś bezpieczna, Isabello – odpowiedziała ciepłym głosem czarodziejka. – Zostałaś ranna podczas wyprawy do Honnleath. Gdyby nie to, że wybudziłaś Shale z wieloletniego snu, pewnie byś tam umarła. Golemowi zawdzięczasz życie, moja droga.
– Jak to? – spytała zdenerwowana Isabella.
Z jej bladego czoła spłynęła strużka potu, a wysuszone usta pękły, piekąc niemiłosiernie. Starając się wesprzeć na łokciach, syknęła z przeszywającego jej ciało bólu. W moment przed oczami pojawiły się czarne plamki, a żołądek ścisnął się niebezpiecznie; prócz cierpienia czuła narastające mdłości.
Organizm, na nadmierny wysiłek, zareagował natychmiastowo. W ciemnej, ledwo oświetlonej blaskiem świec komnacie rozległ się kaszel, którego dźwięk przywodził na myśl konającą na gruźlicę staruszkę.
Isabella, nie bacząc już na ból, wychyliła się za łóżko i splunęła na posadzkę krwią. Wyczerpana skryła malinowe usta za drżącą dłonią. Przerażona zerknęła na poplamioną czerwienią rękę, po czym bez sił opadła na poduszkę, oddychając płytko. Z kącików oczu spływały jej łzy bólu. Szlachcianka wzdrygnęła się na samą myśl, jak musiała wyglądać.
– Nie przemęczaj się – zrugała ją uzdrowicielka, natychmiastowo przykładając jej do ust kubek z wodą.
Wynne spojrzała niepewnie na młodą Szarą Strażniczkę, która ciężko łapała oddech.
– Co mi jest? – spytała niemalże szeptem.
Niebieskie oczy, w których ostatnio gościł figlarny blask, wydawały się teraz martwe. Wynne przysiadła na brzegu łóżka, wzdychając.
– Zevran powiedział, że zostałaś ugodzona strzałą hurloka. Morrigan z ledwością uratowała ci życie, sama niemal na tym wychodząc tragicznie. Nie przejmuj się. Odpoczywa. –  uspokoiła ją. – Odzyskałaś przytomność, jednak po wybudzeniu Shale zemdlałaś. Jak się okazało, strzała była zatruta. Golem zaoferował swą pomoc. – Widząc zrezygnowane spojrzenie Isabelli, Wynne dodała: – Usunęłam część trucizny z twego organizmu, jednak naruszone płuco nie reaguje na próby leczenia magią. Wydaje mi się, że wniknęła w nie toksyna. Niestety nie mam pojęcia, jaki był jej główny składnik. Bez tego nie mogę przygotować odtrutki. Musisz wyleczyć się bez mojej magii. Mogę ulżyć w bólu i wzmocnić twój organizm naparami, ale jeśli będziesz tak wierzgać, to prędko nie wrócisz do zdrowia.
Isabella spojrzała w sufit. Niewyraźne do tej pory wspomnienia zaczęły powracać. Tak, przypominała sobie. Pomioty, walka, ciemność, przerażeni Zevrana, Morrigan i Alistaira. Spektakularna pobudka Shale i ciemność.
– Gdzie Zevran? – spytała automatycznie.
Wynne uśmiechnęła się lekko, widząc nagłą iskrę determinacji w jej spojrzeniu.
Stara czarodziejka od pierwszego spotkania Isabelli i Zevrana czuła, że ta dwójka była w pewien sposób ze sobą połączona. Dało się to dostrzec za każdym razem, gdy rzucali sobie ukradkowe spojrzenia. Zevran pomimo maski obojętności, z jaką się obnosił niejednokrotnie do Isabelli, raniąc ją tym nieświadomie, nie wiedział, że Wynne potrafiła zajrzeć w głąb duszy. Przed tą potężną czarodziejką nic nie mogło się ukryć. Tak jak teraz doskonale zdawała sobie sprawę, kim dla tej młodej kobiety był przystojny elf, który kiedyś starał się  pozbawić ją życia. Czysta ironia, że można obdarzyć uczuciem swego kata.
Wynne była cichą osobą, która bezinteresownie pomagała każdemu, kto tej pomocy potrzebował. Zwykła i spokojna staruszka obdarzona magicznymi zdolnościami. Jednak pomimo tego – obserwatorka oraz kobieta, mogąca zawsze służyć dobrą radą. W głębi duszy czuła, że związek tej dwójki był niebezpieczny. Zdawała sobie sprawę, że na polu walki zamiast skupiać się na wrogach, będą mieli baczenie na siebie wzajemnie z obawy o to, że mogą stracić ukochaną osobę.
Paradoksalnie oboje ukrywali swe uczucia na dnie serca, wypełniając potrzebę kochania dzikim seksem, o którym tak wiele już Wynne słyszała; na swe nieszczęście Oghren upodobał sobie akurat ją jako doskonałego kompana do pogaduszek na temat tego, co działo się za drzwiami komnaty Isabelli.
– Powinien być na korytarzu; nie pozwoliłam mu tu wchodzić. Tylko by mi przeszkadzał –  dodała, widząc wściekłe spojrzenie Szarej Strażniczki.
– Mógłby tu przyjść? – spytała niepewnie Isabella.
– Tak, ale masz odpoczywać – odpowiedziała uzdrowicielka, wstając z łóżka. – Zależy ci na nim? – spytała bez namysłu, kierując wzrok na twarz rannej.
Niebieskie oczy niebezpiecznie zerknęły na Wynne, lecz usta, które mimowolnie drgnęły w nikłym uśmiechu, potwierdzały przeczucia starszej kobiety.
– To tylko przyjaźń.
Czarodziejka zaśmiała się dźwięcznie łagodnym głosem.
Nachyliła się delikatnie nad Isabellą z błyskiem w starym oku.
– Dobrze, że macie siebie wzajemnie. Tylko pamiętaj, że związywanie się z kimś w obliczu Plagi może mieć tragicznie skutki dla obojga.
– Co ty możesz wiedzieć o miłości, będąc całe życie za murami Kręgu? – odparła  jadowicie Couslandówna.
– Przecież tylko się przyjaźnicie, nieprawdaż? – Wynne posłała figlarne spojrzenie zarumienionej dziewczynie i odeszła do drzwi z pełnym obaw sercem.
Potrafiła dostrzec wiele w ludziach, ale nie potrafiła odgadnąć, co to za ciemność gościła w duszy tej młodej dziewczyny. Pewnie nacisnęła na klamkę. Wyjrzała na korytarz.
– Możesz wejść. Zbudziła się – powiedziała, po czym minęła się w przejściu z Zevranem.
Elf wyglądał fatalnie. W jego złotych oczach było znać poczucie przywiązania i bliskości. Strach oraz radość. Zwiewana biała koszula nie zawiązana u szyi odsłaniała kościsty obojczyk. Usta wykrzywiły się w nieznanym dotąd Isabelli wyrazie. Skrytobójca spuścił głowę, zaciskając mocno powieki. Ciągle miał ten potworny obraz przed oczami.
Roześmiana twarz, blask niebieskich oczu. Nagle grymas bólu i czarna strzała wystająca z boku. Poszerzająca się plama krwi. Jego furia, gdy zatopił ostrze w ciele pomiota, jego wściekłość, gdy widział szpetne uśmiechnięte oblicze hurloka. Jedno cięcie. Odgłos ciała upadającego na ziemię. Nieprzytomna Isabella leżąca na kolanach Morrigan, i to uczucie niemocy ogarniające całe ciało. Strach paraliżujący wnętrzności i łzy cisnące się do oczu.
Wtedy to sobie uświadomił. Zależało mu. Tak cholernie mu na niej zależało, ale nie mógł tego pokazać.
– Tak się bałem – powiedział szeptem, nie patrząc na ranną kobietę.
– Zevranie. – Isabella spojrzała na elfa z wyrazem bólu, bo bok rwał ją niemiłosiernie.
Złote oczy spojrzały na zmęczoną twarz oklejoną mokrymi z potu czarnymi włosami.
– Isabello. – Podszedł do niej niepewnie. – Bałem się. Myślałem, że umrzesz. – Usiadł na brzegu łóżka. – Byłaś skąpana we własnej krwi, a ja niczego nie mogłem zrobić. Nie wystawiaj się tak nigdy więcej – zrugał ją za brak czujności. – Następnym razem, użyj mnie jako tarczy. Lepiej jak ja utopię się we własnej krwi. Twoje życie jest bardziej wartościowe i cenniejsze niż moje.
– Każde życie ma swoją wartość. – Pokręciła głową z niedowierzaniem nad słowami elfa. – Tak łatwo nie odejdę z tego świata. – Uśmiechnęła się poprzez ból. – Mam misję do wypełnienia. – Zakasłała, starając się znów podnieść.
– Leż. – Zevran przycisnął wstającą kobietę do pościeli.
Ich twarze znów dzieliły centymetry, znów rosło miedzy nimi napięcie, które ich oboje doprowadzało do szału i skrajnej wytrzymałości. Zevran złożył delikatny pocałunek na bladym czole kobiety. Isabella przymknęła oczy, czując, jak przyjemne ciepło rozchodzi się po ciele.
– Jestem zmęczona – wyszeptała w jego złociste włosy, które opadały kaskadą na jej twarz.
– Więc śpij.
– Zostań ze mną – poprosiła sennym już głosem.
– Zawsze, Isabello. Już zawsze – powiedział bezgłośnie, gładząc jej rozpalony gorączką policzek, jednak ona już tego nie usłyszała.

6 komentarzy:

  1. Jak zawsze bezbłędnie. Z każdym rozdziałem coraz bardziej uwielbian Zervana! To świetna postać.. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak więc, mój komnentarz będzie wypowiedzią na całą dotychczasową twoja pracę.

    Po pierwsze, cieszę się, że tutaj weszłam. Dragon Age... O, tak. Mam sentyment do tej gry. Po prostu moja ukochana. <3 Mało blogów jest o tej tematyce, a jeśli już są to jest w niej zawarta cała historia z całymi wyciętymi dialogami, co trochę stawało się nudne. A tutaj, całkiem oryginalnie, tylko kilka rozmów było na podstawie gry, a reszta to twoja inwencja twórcza.

    Po drugie, podoba mi się historia, która różni się od oryginału. Ma się wrażeżenie, że czyta się całkiem inną historię, chociaż główny wątek jest taki sam. Chociaż tutaj raczej wątkiem jest miłość Zevrana z Isabellą. xD Ale mniejsza o to, czyta się przyjemnie, podoba mi się twój styl, chociaż pojawiło się kilka błędów. Szczególnie tych interpunkcyjnych.

    Po trzecie, podoba mi się to, że ominęła misję w Orzamarze i w szczególności Krąg Maginów. Mi osobiście chodzenie po pustce wydawało się bardzo nudne i ciągle tylko się nerwowałam nad tym. Tak samo w Orzamarze z głęboki szlakami i Matką Lęgu. @__@
    Świetnie opisujesz charaktery towarzyszy, szczególnie Oghrena. Niejednokrotnie śmiałam się z jego wypowiedzi tutaj, jak i w grze. Jedno mnie również bardzo zainteresowało - śnieżne elfy. Gratuluję pomysłu, bo naprawdę świetny. ;)

    Teraz się trochę pożale. Alistair... trochę było mi w niesmak czytając jego...ekhem...przygodę z Zevranem, bo naprawde Pan Templariusz skradł mi serce w tej grze i tak czytajac to no, było mi naprawdę przykro. ;__; Ale to twoja inwencja twórcza i nie będę tutaj zarzucała dla mojego widzi mi się. Tylko mam cichą nadzieję, że ten wątek już się nie powtórzy... xD

    Ogólnie rzecz biorąc, zachwyciłaś mnie tym opowiadaniem. Przypomniałam sobie całą grę i mam teraz ochotę włączyć i ponownie zagrać moją Sophią Cousland lub inną, nową postacią.
    Na pewno będę tutaj częściej wpadać i czekam na nowy rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, pierwszy raz widzę na oczy tak obszerny komentarz :) Miło mnie zaskoczyłaś. No generalnie pomału pracuje nad kolejnym rozdziałem. Cieszę się, że ogółem podoba Ci się historia. Odnosnie Alistaira hmmm tamta scena była lekkim błędem, sama to przyznaję, ale dodała trochę pikanterii. I nie martw się o kochanego Templariusza, to dobry chłop :D i jeszcze miło może zaskoczyc :)

      Usuń
  3. Ładnie, jak zawsze. A ta końcówka z miłosnym akcentem - cud, miód i orzeszki ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. tak, to znowu ja.

    "Isabella odwróciła wzrok od Zevrana, który najwidoczniej miał do niej jakiś uraz, o jakim nie wiedziała." - Zevran mam pytanko... Czy ty masz okres? no jak baba.

    że Strażniczka się tak nie bała tego Golema ruszać, ja bym się próbowała czegoś o nim dowiedzieć, z drugiej strony znając temperament Izki to wszystko jest możliwe :D

    "– Ta pyta o imię. Nie pamiętam": a za chwilę "Nazywam się Shale". Szybko sobie przypomniała.

    "– Będziesz mi towarzyszyć? – spytała Isabella, łapiąc się za lewy bok, czując, jak rana się otwiera, a po rozpalonej gorączką skórze zaczyna spływać krew. – Nie będę twoją panią, lecz dowódcą. Pomóż mi powstrzymać Plagę.
    – Pójdę za tą. – Shale przyjrzała się Isabelli. " no way, ryli ? tak se, o ? hmm

    "Do płuca ponownie wkradła się krew, niebezpiecznie dusząc młodą kobietę." - ok, tego jestem prawie pewna. W przypadku, kiedy krew leje się do płuc może nastąpić zatrzymanie akcji serca i niewydolność. (coś jak zachłyśnięcie się wodą przy tonięciu). Isabella prawdopodobnie byłaby cały czas nieprzytomna, a gdyby ktoś jej nie resuscytował lub nie podawał tlenu to na pewno by się udusiła. :P (objawy Twojej bohaterki to stłuczenie płuc btw . a tego się nie ma od strzały hurloka :D) - wybacz mi czepialstwo, proszę cię bardzo <3

    'We troje by cię nie unieśli' - we dwóch chłopa i kobitę? słabeusze :D

    "– Co ty możesz wiedzieć o miłości, będąc całe życie za murami Kręgu? – odparła jadowicie Couslandówna.
    – Przecież tylko się przyjaźnicie, nieprawdaż? – Wynne posłała figlarne spojrzenie zarumienionej dziewczynie i odeszła do drzwi z pełnym obaw sercem. " o ty stara franco <3 <3 <3

    "Oddychał ciężko, łapiąc głębokie hausty powietrza, co wprawiało jego tors w szybki ruch." - co moim zdaniem zrobił Zevran. "o kurde, ile jeszcze mogę czekać? aaa, pobiegam sobie po korytarzu - - *Wynne zza drzwi* możesz wejść. *Uf uf , idę* :D

    "– Nie baw się moimi uczuciami. Nie zbywaj chłodnym spojrzeniem, gdy wcześniej patrzyłeś na mnie jak na tę jedyną. To boli." - what? przecież to był tylko seks. zgłupiałam już.

    "Gdy trzeba będzie, użyj mego ciała jako tarczy." - no spoko, nie ma sprawy, ale jakbyś nie zauważył to był atak z zaskoczenia.

    Rozdział nie przebija poprzednich, tak jakbyś wcześniej bardziej się postarała. Takiego spamu w komentarzach jeszcze pewnie nie miałaś, co? :) Miło to się czyta, w sumie brakowało mi jakiś uczuć, nie tylko żądzy itd, w całej tej oziębłej i czysto fizycznej otoczce, takie momenty są wprost cudowne. Tylko ten Zevran jakiś taki dziki przed samym wejściem :D











    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    Isabella obudziła golema, Zev przyznał się przed samym sobą, że bardzo zależy mu na Isabella…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń