Isabellę
zbudził dźwięk deszczu atakującego szybę. Ostre krople dudniły, nucąc jakże
wojenną dla ucha kakofonię, nie pozwalając spać.
Kobieta
leniwie uchyliła oczy. Gruba pierzyna otulająca jej ciało dawała uczucie ciepła
i błogości, podczas gdy na zewnątrz panowała coraz gorsza pogoda. Niechybnie
nadchodziła zima, która niosła ze sobą nie tylko chłód, ale także okres
głodu.
Szara Strażniczka
przeciągnęła się niczym rozleniwiona kotka. Nie mając innego wyboru, jak tylko
wstać, usiadła na brzegu łóżka, zrzucając z siebie ciepły puch. Ramiączko
jedwabnej koszuli nocnej zsunęło się z jej gładkiej skóry, ukazując część
bladej, jędrnej piersi. W pomieszczeniu panował chłód, pod białym materiałem
rysowały się sterczące sutki. Nagie nogi opuściła swobodnie poza łóżko, stopami
dotykając chłodnej posadzki. Czarne włosy sterczały w różne strony, nadając jej
rozespanej twarzy uroczego i niewinnego wyrazu.
Rozejrzała się
po pokoju. Pusto. Jakaś cząstka w jej ciele liczyła na to, że jednak nie zbudzi
się sama. Liczyła, że może ujrzy złotowłosego elfa drzemiącego w fotelu.
Przetarła oczy
dłonią. Próżne marzenia. Westchnęła. Sięgnęła ręką na komódkę stojącą przy
łóżku z zamiarem wzięcia swojej wstążki, którą zwykle spinała niesforne włosy.
Jej niebieskie oczy spoczęły na złotym medalionie. Pod nim leżała kartka
papieru. Podniosła się z łóżka, delikatnie stąpając bosymi stopami po
nieprzyjemne zimnej podłodze, i podeszła do mebla. Ujęła w dłoń tajemniczy
liścik. Zapisany był bardzo schludnym, nienagannie równym pismem.
Przekaż ten
medalion Alistairowi.
Żadnego
podpisu. Żadnej wskazówki, kto zostawił wiadomość. Tylko zwykłe, krótkie
polecenie. Jej wzrok z kartki trzymanej w ręce przeniósł się na skromną
biżuterię. Wolną ręką sięgnęła po delikatny łańcuszek. Wisior miał kształt owalu.
Jego brzegi zostały zdobione na wzór koronki. Obróciła znalezisko w dłoniach,
przyglądając się dokładniej jego strukturze.
Na przedzie
widniała wygrawerowana róża. Każdy jej płatek był idealnie odwzorowany.
Isabella spostrzegła, że na powierzchni medalionu widnieje rysa ciągnąca się
przez jego całą długość. Musiał być pęknięty. Jeszcze raz zerknęła na liścik.
Pokręciła głową, rzucając biżuterię na łóżko.
***
„Powinienem
wziąć się w garść. Powinienem, to dobre słowo. Jak na razie moje poczynania kończą
się tylko na słowach. Te dni były burzliwe. Poczynając od zabójstwa chłopaka,
skończywszy na Alistairze.
Alistair.
Co ja sobie myślałem? Jakim trzeba być idiotą, by dać się tak ponieść chwili? I
mówię to ja, ten, który, jak tylko zwietrzył okazję, dobrał się Isabelli do
majtek. Może powinienem iść się leczyć? Może po prostu ja się nigdy nie
zmienię? A powinienem?
Powinienem.
Powinienem. Powinienem.
Powinienem
zrobić w życiu wiele rzeczy, ale nie zrobiłem. Bo tak było wygodniej. Lepiej
jest prosić o wybaczenie niż o pozwolenie.
Chociaż,
czy upojna chwila, która mija, jest warta, by tracić w czyichś oczach?
Lazurowych
oczach.
Chciałem
uciec, oddalić się, zostawić ją i zapomnieć. Zaraz… ją?
Kim jesteś,
Zevranie? Czy nadal jesteś tym samym bezwzględnym elfem, który bez wahania
wbijał nóż w plecy? Czy nadal możesz dumnie się nazywać skrytobójcą?
Antivańskim Krukiem?
Ale
przecież ja nigdy nie chciałem być Krukiem. Zmuszono mnie. Kupiono na targu jak
zwykłe zwierzę. Wychowano w przekonaniu, że świat jest zły, że liczy się tylko
pieniądz i rozkosz. Że nie istnieje coś takiego jak przywiązanie i… miłość.
Nie, o nie. To na pewno nie to, nie, nie, nie i jeszcze raz NIE!
Nienawidzę
tego uczucia, które włada mną za każdym razem, gdy na nią patrzę. Nienawidzę
chcieć być blisko niej, nienawidzę chcieć uciec od niej jak najdalej.
Nienawidzę się cieszyć, gdy widzę jej uśmiech, nienawidzę się smucić, gdy zadaję
jej ból. Nienawidzę siebie…”
***
W komnacie
Isabelli rozległo się delikatne pukanie do drzwi. Zdezorientowana kobieta
stojąca przy otwartej szafie spojrzała w kierunku, skąd dochodził dźwięk.
– Kto tam? –
spytała w przestrzeń.
Czekając na
odpowiedź, zarzuciła na siebie szarą koszulę z długim rękawem.
– Senniva. –
Couslandówna westchnęła.
Podeszła do
drzwi i uchyliła je na tyle, by mogła zobaczyć elfkę. Senniva stała,
uśmiechając się. Swoje długie białe włosy miała upięte w ciasny kok z tyłu
głowy. Tylko dwa niesforne kosmyki, które co i rusz opadały na jej smukłą twarz,
miała zaczesane za szpiczaste uczy. Szare oczy elfki utkwione były w Szarej
Strażniczce.
Isabella
mimowolnie odwzajemniła uśmiech. Lubiła tę dziewczynę.
Zapewne nie wybiła
jeszcze szósta rano. W całym zamku panowała cisza. Senniva, jak na służkę
przystało, była już gotowa do pracy; odziana w czerwoną sukienkę z długim
rękawem godnie reprezentowała rodzinę, u której pracowała. Z jej splecionych
rąk zwisały dwa puchate śnieżnobiałe ręczniki.
– Pomyślałam,
że może zechciałabyś skorzystać z łaźni, póki większość domowników jeszcze śpi.
– Senniva przerwała ciszę, przemawiając melodyjnym głosem.
Isabella
westchnęła, opierając się policzkiem o futrynę drzwi.
– W sumie
przyda mi się relaks – powiedziała z nikłym uśmiechem. – Poczekaj chwilkę,
tylko zarzucę coś na nogi – powiedziawszy to, szerzej otworzyła drzwi,
zapraszając tym samym stojącą na progu elfkę.
Białogłowa
tylko nieznacznie zajrzała do środka. Jej bystre spojrzenie dostrzegło złoty
medalion niedbale leżący na pościeli. Uśmiechnęła się.
– Możemy iść.
– Elfka przeniosła spojrzenie z łóżka na stojącą obok kobietę.
Bujne,
falowane, czarne włosy swobodnie opadały wzdłuż ramion i pleców, kończąc się
kawałek za łopatkami. Drobna kobieca sylwetka skryta była pod materiałem piżamy
oraz koszuli. Na zgrabnych stopach miała lekkie pantofle w kolorze soczystej
zieleni.
– Proszę,
chodź za mną – powiedziała cicho służka i wyszła z pokoju.
Isabella, nie
namyślając się, ruszyła za egzotyczną przewodniczką. Szły korytarzem, mijając
kolejne drzwi prowadzące do pokoi drużyny Szarej Strażniczki. Na końcu skręciły
w lewo. Isabella obejrzała się za siebie. Długi hall za nią musiał zapewne
prowadzić do komnat banna i rodziny arla Eamona.
– Proszę. – Z
zamyślenia wyrwał Isabellę głos służki.
Młoda
szlachcianka spojrzała na dziewczynę, trzymającą białą dłoń na klamce otwartych
drzwi, za którymi kłębiły się chmury pary. Do nozdrzy Couslandówny doszedł
kojący i relaksujący zapach lawendy oraz jaśminu. Oczarowana wonią olejków
kąpielowych bez ociągania weszła do łaźni. Senniva poszła za przykładem
szlachcianki.
Łaźnia była
surowo urządzona. Dwie pomniejsze żeliwne wanny stały pod ścianą po lewej
stronie. Na samym końcu pomieszczenia znajdował się mały basen głęboki do pasa.
Właśnie stamtąd unosiła się przyjemna woń oraz gorąca para. Podłoga w tym
pomieszczeniu wykonano z drewna zaimpregnowanego pszczelim woskiem. Przy
baliach z wodą położone były maty chłonące nadmiar wody.
– Proszę,
rozgość się. – Elfka z uśmiechem ponagliła szlachciankę, by ta wskoczyła do
wody. Sama podeszła do basenu i na ławie obok położyła dzierżone w rękach ręczniki.
– Nie będę ci przeszkadzać. Jakbyś chciała, to klucz jest w drzwiach z tej
strony, więc śmiało możesz się zamknąć. Mydła, olejki i maseczki są na półce
pod oknem. Wybierz sobie, co tylko chcesz – powiedziawszy to, ukłoniła się
lekko i opuściła łaźnię.
Isabella czuła
się wniebowzięta. Nie pamiętała już, kiedy ostatnio miała ten komfort, by się
wykapać w gorącej wodzie. Owszem, co rano pokojówki przynosiły miednicę do orzeźwienia
się, ale to nie to samo, co móc zanurzyć obolałe i wycieńczone ciało w wodzie,
która pieszczotliwie parzy każdy milimetr zmęczonej skóry.
Nie
zastanawiając się dłużej, zrzuciła z siebie odzież. Lekkie i zwiewne koszule
bez problemów ześlizgnęły się na podłogę. Stała tak przez chwilę naga,
rozkoszując się duszną atmosferą panującą w pomieszczeniu. Blada skóra
zaczynała zraszać się kropelkami potu. Ściągnęła zielone pantofelki i boso
podeszła do kolorowych okien. Stanęła przed półką z najróżniejszymi specyfikami
kąpielowymi. Sama pamiętała, ile tego miała w rodzinnym domu. Na chybił-trafił
wybrała losową buteleczkę i zadowolona weszła do mini basenu.
Jakież
rozkoszne ciepło ogarnęło jej ciało, gdy coraz bardziej zanurzała się w wodzie.
Zrelaksowana usiadła na dnie i oparła się placami o brzeg, głowę odchyliła,
opierając ją na specjalnie do tego przystosowanym oparciu. Czuła się błogo.
Woda była
gorąca. Czasem wręcz nie do zniesienia. Jej blada skóra zaczęła pokrywać się
czerwonymi wypiekami, ale jej to nie przeszkadzało. Wyciszona i zrelaksowana
zamknęła oczy.
***
– Znowu ty? –
Senniva na znajomy głos podniosła wzrok.
Zevrana stał
naprzeciwko niej w korytarzu.
Wyglądał na
zdenerwowanego. Jakby nie spał za dobrze. Złote włosy opadały rozpuszczone za
ramiona. Grzywka, którą zawsze miał staranie zaplecioną w warkocze łączące się
z tyłu głowy, teraz przysłaniała część twarzy. Przenikliwe spojrzenie
bursztynowych oczu utkwił w białowłosej elfce odzianej w szkarłat.
Senniva bez
strachu przyglądała się mężczyźnie. Czarna niezapięta koszula odsłaniała tors,
który gdzieniegdzie oszpecony był białymi bliznami. Ciemnobrązowe skórzane
spodnie opinały jego umięśnione nogi.
– Tak, to
znowu ja – odparła życzliwie, krzyżując buńczucznie ręce na piersi. – Mieszkam
na tym zamku i pracuję, logiczne zatem jest, że będziemy na siebie wpadać.
– Jak dla mnie
ciut za często – odpowiedział oschle, wkładając dłonie do kieszeni spodni. Z
grymasem na przystojnej twarzy spojrzał na służkę. – Właściwie jak się
nazywasz, hmm? Skoro mamy na siebie wpadać, to nie będę mówić do ciebie
„służko”.
– Senniva –
powiedziała krótko, ruszając przed siebie, starając się wyminąć Antivańczyka.
Nim to zrobiła,
poczuła mocny uścisk na przedramieniu. Dłoń Zevrana zakleszczyła się boleśnie
na ręce dziewczyny. Zdumiona, lecz nie wytrącona z równowagi spojrzała pytająco
prosto w oczy skrytobójcy.
– Gdzie ona
jest? – usłyszała krótkie pytanie.
– W łaźni na
końcu korytarza. Nie wiem, czy tam wejdziesz, mogła się zamknąć, a jeśli to
wszystko, to puść mnie wreszcie – zażądała jadowitym głosem.
Zevran zwolnił
uścisk. Spłoszona elfka pośpiesznie oddaliła się od niezrównoważonego
mężczyzny. Zevran, nie czekając dłużej, ruszył we wskazanym kierunku.
Kiedy dotarł
na miejsce, delikatnie położył rękę na klamce. Pod wpływem lekkiego nacisku
mechanizm ustąpił. Zdziwiony, ale też i zadowolony wszedł do środka. Pośród
kłębów pary na końcu łaźni dostrzegł jej czarne włosy.
Nie namyślając
się, pochwycił klucz w dłoń i z perfekcyjną precyzją przekręcił bezgłośnie w
zamku, zamykając ich od środka. Ostrożnie stąpając po drewnianej podłodze,
powoli zrzucał z siebie ubrania. Całkiem nagi, bezszelestnie wszedł do wanny,
siadając na wprost niczego niespodziewającej się dziewczyny.
Isabella
leniwie uchyliła powieki. Wpierw nie zauważyła intruza, dopiero gdy całkowicie
otworzyła oczy, podskoczyła jak oparzona, zakrywając dłońmi nagie piersi.
– Zevran! Co
ty tu robisz?! – Wściekła świdrowała wzrokiem rozbawionego elfa.
Ten tylko
rozłożył ręce na brzegu wanny.
– Relaksuję
się kąpielą, podziwiając przy tym piękne widoki – odparł z uśmiechem.
Isabella była
zbita z tropu. Poprzedniego wieczoru obrażony opuścił jej komnatę, a teraz w
najlepsze siedział na wprost niej. Te jego zmiany nastroju mnie wykończą, pomyślała.
Wściekła spojrzała za siebie badając wzrokiem drzwi.
– Tego szukasz?
– Dziewczyna spojrzała na elfa i jego uniesioną dłoń.
Na końcu palca
wskazującego zwisał posrebrzany klucz.
– Świetnie –
odparła, zanurzając się bardziej w wodzie.
Zevran
świdrował ją spojrzeniem.
– Czego
chcesz? – spytała rozeźlona.
– Postawić
parę spraw jasno – odparł, odkładając kluczyk na brzeg.
– To znaczy
co?
– Hmm…
zastanówmy się. – Zaczął stroić przy tym teatralne miny. – Może odpowiesz mi
najpierw na jedno pytanie. – Strażniczka spojrzała na niego zadziornie. –
Powiedz mi, Isabello, czemu przyjęłaś mnie do drużyny? – Z każdym
wypowiedzianym słowem przybliżał się do niej.
Isabella
skuliła się bardziej w sobie, obracając się plecami do skrytobójcy.
– Uznałam, że
mi się przydasz – powiedziała wymijająco.
Nie odwracała
głowy za siebie. Wiedziała, że zaraz za jej plecami był on. Czuła jego oddech
na wilgotnej skórze.
Zevran zaśmiał
się szyderczo.
– Kłamiesz.
Powiedz mi prawdę – wysyczał, obejmując jedną ręką jej szyję, drugą zaś położył
na brzuchu skrytym pod powierzchnią wody.
Leniwie jego
dłoń ześlizgnęła się pomiędzy nogi Strażniczki. Isabellą wstrząsnął przyjemny
dreszcz.
– Chcę
usłyszeć prawdę – wyszeptał jej do ucha, trącając przy okazji jego płatek
koniuszkiem języka.
Ręka, która
niebezpiecznie zaciskała się na szyi kobiety, zmieniła położenie, bawiąc się
bezpruderyjnie jej piersiami.
– Prawdę? –
wyszeptała spazmatycznie, czując, jak palce elfa pieszczą ją pod powierzchnią
wody, co skutecznie rozpraszało.
Gwałtownie się
obróciła, patrząc mu prosto w oczy. Było jej już wszystko jedno, doskonałe
widziała, do czego to zmierzało. Czuła wciąż narastające w sobie pożądanie; a
widziała w jego oczach żądzę. Stanęła przed nim, ukazując nagie ciało w całej
swojej okazałości. Zevran spojrzał na nią łapczywie. Czuł przyjemne mrowienie w
podbrzuszu.
Sam
doprowadził do takiej sytuacji, a teraz nie potrafił się opanować. Siłą woli
oderwał wzrok od wdzięków kobiety, spoglądając jej głęboko w oczy.
– Prawda jest
taka, że chciałam cię dla siebie. Widziałam, jak na mnie patrzyłeś. Jak mnie
rozbierałeś wzrokiem, jak łaknąłeś mojego dotyku, mimo że były to tylko
tortury. – Chwyciła w dłoń jego wąski podbródek, nie pozwalając tym samym
uciekać wzrokiem na boki. – Chciałam się tobą bawić. Chciałam, byś sprawiał mi
przyjemność i tylko to. Bo tak naprawdę nie nadawałbyś się do niczego innego z
tak doskonałą buźką – wysyczała, nie wyjawiając całej prawdy, prawdy o tym, jak
bardzo pragnęła by dokończył zlecenie. – To chciałeś usłyszeć? Naprawdę
chciałeś usłyszeć, że nie miałam cię za nikogo innego jak za zwykłego
przydupasa, który by mnie pieprzył, gdy tylko powiedziałabym jedno słowo?
Jej lazurowe
oczy płonęły. Płonęły żądzą oraz wściekłością.
– Lepsze to
niż ciągłe łudzenie się, że ci czymś zaimponowałem. Wolę tkwić w takim
układzie, niż bić się z myślami za każdym razem, gdy opuszczałem twoją komnatę –
wyszeptał.
– Łudzenie?
Czym? – spytała, ledwo trzymając się w ryzach.
Ciężko było
jej się skupić, gdy ten znajdował się tak blisko niej w negliżu. Zevran nie
opowiedział, tylko pokręcił głową, uwalniając się przy tym z uścisku.
– Skoro to ci
pasuje, to po co próbowałeś zaciągnąć Alistaira do łóżka? – wysyczała.
– Bo zamiast
najzwyczajniej w świecie zacząć się pieprzyć, ty mnie mamiłaś rozmową,
stwarzając chorą iluzję czegoś, co jest pomiędzy nami. Więc powiedz mi, kim dla
ciebie jestem? Hmm? – Patrzył na nią buńczucznie, starając się nie spoglądać na
jej powabne ciało ociekające wodą. – Kim jestem? Kimś dla ciebie ważnym w
jakimś calu, czy tylko nic nieznaczącym pięknisiem dającym rozkosz?
– To tylko
seks – odpowiedziała, nie będąc sama pewna, czy to, co mówiła, było prawdą. –
Wiem, że taki układ pasuje nam obu, więc po co mieszać w to jakieś uczucia? –
spytała, patrząc na niego. – Szaleje Plaga, nie ma czasu na jakiekolwiek miłosne
uniesienia. Jedyne, co możemy zrobić, to dać się ponieść chwili i czerpać z
życia to, co najlepsze.
Zevran
uśmiechnął się zawadiacko, zadowolony z tego, co usłyszał. Nie był dobry w
bawieniu się w związki. Wolał nieskomplikowane relacje, zdrowe relacje pomiędzy
dwojgiem dorosłych ludzi.
Nim się
obejrzał, Isabella zarzuciła ręce na jego szyję i przywarła ustami do jego warg,
torując sobie językiem drogę do pocałunku. Spragniona bliskości bez
jakiegokolwiek ostrzeżenia usiadła na elfie, nabijając się na niego. Jęknęła mu
prostu w usta z rozkoszy. Na chwilę przejęła inicjatywę, gwałtownie ruszając
się w górę i w dół, pieprząc mężczyznę pod sobą.
Zadowolony skrytobójca
położył dłonie na krągłych biodrach dziewczyny, naciskiem pogłębiając stosunek.
Z przyjemności odchylił głowę, przymykając na chwilę oczy. Isabella wiła się na
nim, a otaczająca ich woda falowała pod wpływem ruchu ich ciał.
– Isabello –
wystękał, po czym łapczywie zaczął całować i ssać jej piersi.
Isabella tylko
odchyliła głowę, a z jej ust wydobył się jęk, gdy poczuła jak gładki język
zaczął ją pieścić. Jednak plotki o Antivańczykach, w których przedstawiano ich
jako doskonałych kochanków, nie były przesadzone. Jej jęki dawały mu
satysfakcję. Uwielbiał rządzić.
Wstał wraz z
Isabellą, która oplotła się nogami wokół jego bioder. Rozchlapując wokół wodę,
przerywając rozkoszne pocałunki, posadził kochankę na brzegu wanny. Isabella
zamruczała. W jej oczach kryło się erotyczne szaleństwo. Była gotowa na
wszystko. Nie namyślając się, sięgnął dłonią w jej włosy, zakleszczając mocno
palce wokół czarnych pukli. Szybkim ruchem szarpnął ją ku sobie i gwałtownie
pocałował, gryząc jej usta. Dziewczyna zasyczała z powodu lekkiego bólu, który
szybko minął.
Isabella
pozwoliła sobie na śmiałość i nie namyślając się długo, ujęła dłonią męskość
Zevrana. Zaczęła go pieścić, całując go po szyi, obojczyku, uchu.
Zevran westchnął
przeciągle. Nie wypuszczając z dłoni włosów kobiety, odnalazł swoimi wargami
jej usta. Całowali się tak przez chwilę, namiętnie, aż Zevran nie mogąc już
wytrzymać, szarpnął Isabellę za ramię i obrócił ją plecami do siebie. Dłonią
przejechał po linii jej kręgosłupa, naciskając tak, by oparła się dłońmi na
brzegu wanny. Zevran pochylił się i polizał ją koniuszkiem języka od pośladka
aż po kark. Isabella zachęcająco otarła się o krocze elfa.
Zevran złapał
ją mocno za biodra. Na bladej skórze pojawiły się siniaki. Ostro i bez
ostrzeżenia, łapczywie w nią wszedł. Wbijał się w nią głęboko. Czuł wzbierającą
kulminację kobiety, słyszał jej jęki, które nie kłamały. Przyspieszył w
momencie, gdy palce Isabelli zacisnęły się na jego pośladkach, jakby błagała o
więcej, dociskając swoje ciało do jego. Nie mogąc się powstrzymać, by nie
spełnić niemej prośby kochanki, zaczął posuwać Isabellę coraz mocnej. Po chwili
wygiął się w tył z głośnym westchnięciem.
Zmęczeni
opadli z powrotem do wody, łapiąc oddech. Spojrzeli na siebie. Czuli, że teraz
między nimi będą jeszcze bardziej skomplikowane relacje niż dotychczas, jednak
żadne z nich nie chciało się do tego przyznać.
Kurcze, ale się zaczytałam. Rozdział świetny. Uwielbiam Isabelle, z Twoich opisów wywnioskowałam, że musi być niezwykle piękna i seksowna. No i ta erotyczna scena. Wiesz nie każdy potrafi napisać to tak dobrze, niby tylko seks, ale jednak trzeba czasem przedstawić go dokładnie. Tych dwóch pokazałaś świetnie, ich relacje, szaleństwo, podniecenie hehe :) brawo.
OdpowiedzUsuńzyjaca-dla-atona
Dzień doberek!
OdpowiedzUsuńZaczyna się nowy dzień, a ja już zachwycona opisem rozdziału :) Cóż, widać, jak z notki na notkę rozwijasz się coraz bardziej. Opis pobudki Strażniczki? Świetny. A Zevran? Jak z moich wyobrażeń wyciągnięty. Zawsze miałam go za narcyza i lekkiego wariata, ale lubię bo, bo w gruncie rzeczy jest oddany i skomplikowany, co dodaje mu uroku.
"Zgrabne szczupłe stopy wpuściła w lekkie pantofle" - to wpuściła w pantofle jakoś nie pasuje. Jeszcze nigdy w sumie nie wpuszczałam nóg w kapcie :D może powinnam.
"Parę, dokładnie trzy" - przepraszam, że się czepiam, ale para to dwa i w tym kontekście brzmi to dość zabawnie :D Wiem, wiem o co chodzi. Parę, że kilka, niemniej you made my day :D
"Nim to zrobiła, poczuła mocny uścisk na przedramieniu. Dłoń Zevrana zakleszczyła się boleśnie na ręce dziewczyny. Zrezygnowana, lecz nie wytrącona z równowagi spojrzała pytająco prosto w złote oczy skrytobójcy." - hmm, nie rozumiem czym zrezygnowana.
"Isabella leniwie uchyliła powieki. Wpierw nie zauważyła intruza, dopiero gdy całkowicie otworzyła oczy, podskoczyła jak oparzona, zakrywając dłońmi nagie piersi." - huehuehuehuehe <3
"Isabella była zbita z tropu. Poprzedniego wieczoru obrażony opuścił jej komnatę, a teraz w najlepsze siedział na wprost niej. Te jego zmiany nastroju mnie wykończą, pomyślała. " hahaha Izka, ja nie chce nic mówić, ale to przez ciebie się obraził :D
"– To tylko seks – odpowiedziała" - hehe, pamiętam scenę w grze, bo miłym romansie z Zevem i to jego 'to tylko seks, niech tak lepiej zostanie' i ogromy zawód, kiedy moja bohaterka potwierdziła, że faktycznie to 'tylko seks'. <3
'Isabella zamuczała.' - hahaha, hahaha <3 zamuczała z rozkoszy :D muuuu
no przeogień, przysięgam. Ich akt jest idealny, taki jaki pasuje do Zeva i do tego, jaka jest Twoja Strażniczka. Ich relacja również, cudo cudo. <3
Hej,
OdpowiedzUsuńo tak, relacje Isabella i Zevrana teraz jeszcze bardziej będą skomplikowane, czemu nie zamknęła tych drzwi na klucz… na służba go przecież jej zostawiła…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Heeej!
OdpowiedzUsuńDrobną literówkę znalazłam 'Zevrana stał'
A oprócz tego nic więcej nie mam do powiedzenia, oczywiście oprócz tego, jak bardzo mi się podoba <3 <3