Sword

27 maja 2013

ROZDZIAŁ 30. Kulminacja żądzy.

Isabellę zbudził dźwięk deszczu atakującego szybę. Ostre krople dudniły, nucąc jakże wojenną dla ucha kakofonię, nie pozwalając spać.
Kobieta leniwie uchyliła oczy. Gruba pierzyna otulająca jej ciało dawała uczucie ciepła i błogości, podczas gdy na zewnątrz panowała coraz gorsza pogoda. Niechybnie nadchodziła zima, która niosła ze sobą nie tylko chłód, ale także okres głodu. 
Szara Strażniczka przeciągnęła się niczym rozleniwiona kotka. Nie mając innego wyboru, jak tylko wstać, usiadła na brzegu łóżka, zrzucając z siebie ciepły puch. Ramiączko jedwabnej koszuli nocnej zsunęło się z jej gładkiej skóry, ukazując część bladej, jędrnej piersi. W pomieszczeniu panował chłód, pod białym materiałem rysowały się sterczące sutki. Nagie nogi opuściła swobodnie poza łóżko, stopami dotykając chłodnej posadzki. Czarne włosy sterczały w różne strony, nadając jej rozespanej twarzy uroczego i niewinnego wyrazu.
Rozejrzała się po pokoju. Pusto. Jakaś cząstka w jej ciele liczyła na to, że jednak nie zbudzi się sama. Liczyła, że może ujrzy złotowłosego elfa drzemiącego w fotelu.

Przetarła oczy dłonią. Próżne marzenia. Westchnęła. Sięgnęła ręką na komódkę stojącą przy łóżku z zamiarem wzięcia swojej wstążki, którą zwykle spinała niesforne włosy. Jej niebieskie oczy spoczęły na złotym medalionie. Pod nim leżała kartka papieru. Podniosła się z łóżka, delikatnie stąpając bosymi stopami po nieprzyjemne zimnej podłodze, i podeszła do mebla. Ujęła w dłoń tajemniczy liścik. Zapisany był bardzo schludnym, nienagannie równym pismem.

Przekaż ten medalion Alistairowi.

Żadnego podpisu. Żadnej wskazówki, kto zostawił wiadomość. Tylko zwykłe, krótkie polecenie. Jej wzrok z kartki trzymanej w ręce przeniósł się na skromną biżuterię. Wolną ręką sięgnęła po delikatny łańcuszek. Wisior miał kształt owalu. Jego brzegi zostały zdobione na wzór koronki. Obróciła znalezisko w dłoniach, przyglądając się dokładniej jego strukturze.
Na przedzie widniała wygrawerowana róża. Każdy jej płatek był idealnie odwzorowany. Isabella spostrzegła, że na powierzchni medalionu widnieje rysa ciągnąca się przez jego całą długość. Musiał być pęknięty. Jeszcze raz zerknęła na liścik. Pokręciła głową, rzucając biżuterię na łóżko.

***

„Powinienem wziąć się w garść. Powinienem, to dobre słowo. Jak na razie moje poczynania kończą się tylko na słowach. Te dni były burzliwe. Poczynając od zabójstwa chłopaka, skończywszy na Alistairze.
Alistair. Co ja sobie myślałem? Jakim trzeba być idiotą, by dać się tak ponieść chwili? I mówię to ja, ten, który, jak tylko zwietrzył okazję, dobrał się Isabelli do majtek. Może powinienem iść się leczyć? Może po prostu ja się nigdy nie zmienię? A powinienem?
Powinienem. Powinienem. Powinienem.
Powinienem zrobić w życiu wiele rzeczy, ale nie zrobiłem. Bo tak było wygodniej. Lepiej jest prosić o wybaczenie niż o pozwolenie.
Chociaż, czy upojna chwila, która mija, jest warta, by tracić w czyichś oczach?
Lazurowych oczach.
Chciałem uciec, oddalić się, zostawić ją i zapomnieć. Zaraz… ją?
Kim jesteś, Zevranie? Czy nadal jesteś tym samym bezwzględnym elfem, który bez wahania wbijał nóż w plecy? Czy nadal możesz dumnie się nazywać skrytobójcą? Antivańskim Krukiem?
Ale przecież ja nigdy nie chciałem być Krukiem. Zmuszono mnie. Kupiono na targu jak zwykłe zwierzę. Wychowano w przekonaniu, że świat jest zły, że liczy się tylko pieniądz i rozkosz. Że nie istnieje coś takiego jak przywiązanie i… miłość. Nie, o nie. To na pewno nie to, nie, nie, nie i jeszcze raz NIE!
Nienawidzę tego uczucia, które włada mną za każdym razem, gdy na nią patrzę. Nienawidzę chcieć być blisko niej, nienawidzę chcieć uciec od niej jak najdalej. Nienawidzę się cieszyć, gdy widzę jej uśmiech, nienawidzę się smucić, gdy zadaję jej ból. Nienawidzę siebie…”

***

W komnacie Isabelli rozległo się delikatne pukanie do drzwi. Zdezorientowana kobieta stojąca przy otwartej szafie spojrzała w kierunku, skąd dochodził dźwięk.
– Kto tam? – spytała w przestrzeń.
Czekając na odpowiedź, zarzuciła na siebie szarą koszulę z długim rękawem.
– Senniva. – Couslandówna westchnęła.
Podeszła do drzwi i uchyliła je na tyle, by mogła zobaczyć elfkę. Senniva stała, uśmiechając się. Swoje długie białe włosy miała upięte w ciasny kok z tyłu głowy. Tylko dwa niesforne kosmyki, które co i rusz opadały na jej smukłą twarz, miała zaczesane za szpiczaste uczy. Szare oczy elfki utkwione były w Szarej Strażniczce.
Isabella mimowolnie odwzajemniła uśmiech. Lubiła tę dziewczynę.
Zapewne nie wybiła jeszcze szósta rano. W całym zamku panowała cisza. Senniva, jak na służkę przystało, była już gotowa do pracy; odziana w czerwoną sukienkę z długim rękawem godnie reprezentowała rodzinę, u której pracowała. Z jej splecionych rąk zwisały dwa puchate śnieżnobiałe ręczniki.
– Pomyślałam, że może zechciałabyś skorzystać z łaźni, póki większość domowników jeszcze śpi. – Senniva przerwała ciszę, przemawiając melodyjnym głosem.
Isabella westchnęła, opierając się policzkiem o futrynę drzwi.
– W sumie przyda mi się relaks – powiedziała z nikłym uśmiechem. – Poczekaj chwilkę, tylko zarzucę coś na nogi – powiedziawszy to, szerzej otworzyła drzwi, zapraszając tym samym stojącą na progu elfkę.
Białogłowa tylko nieznacznie zajrzała do środka. Jej bystre spojrzenie dostrzegło złoty medalion niedbale leżący na pościeli. Uśmiechnęła się.
– Możemy iść. – Elfka przeniosła spojrzenie z łóżka na stojącą obok kobietę.
Bujne, falowane, czarne włosy swobodnie opadały wzdłuż ramion i pleców, kończąc się kawałek za łopatkami. Drobna kobieca sylwetka skryta była pod materiałem piżamy oraz koszuli. Na zgrabnych stopach miała lekkie pantofle w kolorze soczystej zieleni.
– Proszę, chodź za mną – powiedziała cicho służka i wyszła z pokoju.
Isabella, nie namyślając się, ruszyła za egzotyczną przewodniczką. Szły korytarzem, mijając kolejne drzwi prowadzące do pokoi drużyny Szarej Strażniczki. Na końcu skręciły w lewo. Isabella obejrzała się za siebie. Długi hall za nią musiał zapewne prowadzić do komnat banna i rodziny arla Eamona.
– Proszę. – Z zamyślenia wyrwał Isabellę głos służki.
Młoda szlachcianka spojrzała na dziewczynę, trzymającą białą dłoń na klamce otwartych drzwi, za którymi kłębiły się chmury pary. Do nozdrzy Couslandówny doszedł kojący i relaksujący zapach lawendy oraz jaśminu. Oczarowana wonią olejków kąpielowych bez ociągania weszła do łaźni. Senniva poszła za przykładem szlachcianki.
Łaźnia była surowo urządzona. Dwie pomniejsze żeliwne wanny stały pod ścianą po lewej stronie. Na samym końcu pomieszczenia znajdował się mały basen głęboki do pasa. Właśnie stamtąd unosiła się przyjemna woń oraz gorąca para. Podłoga w tym pomieszczeniu wykonano z drewna zaimpregnowanego pszczelim woskiem. Przy baliach z wodą położone były maty chłonące nadmiar wody.
– Proszę, rozgość się. – Elfka z uśmiechem ponagliła szlachciankę, by ta wskoczyła do wody. Sama podeszła do basenu i na ławie obok położyła dzierżone w rękach ręczniki. – Nie będę ci przeszkadzać. Jakbyś chciała, to klucz jest w drzwiach z tej strony, więc śmiało możesz się zamknąć. Mydła, olejki i maseczki są na półce pod oknem. Wybierz sobie, co tylko chcesz – powiedziawszy to, ukłoniła się lekko i opuściła łaźnię.
Isabella czuła się wniebowzięta. Nie pamiętała już, kiedy ostatnio miała ten komfort, by się wykapać w gorącej wodzie. Owszem, co rano pokojówki przynosiły miednicę do orzeźwienia się, ale to nie to samo, co móc zanurzyć obolałe i wycieńczone ciało w wodzie, która pieszczotliwie parzy każdy milimetr zmęczonej skóry.
Nie zastanawiając się dłużej, zrzuciła z siebie odzież. Lekkie i zwiewne koszule bez problemów ześlizgnęły się na podłogę. Stała tak przez chwilę naga, rozkoszując się duszną atmosferą panującą w pomieszczeniu. Blada skóra zaczynała zraszać się kropelkami potu. Ściągnęła zielone pantofelki i boso podeszła do kolorowych okien. Stanęła przed półką z najróżniejszymi specyfikami kąpielowymi. Sama pamiętała, ile tego miała w rodzinnym domu. Na chybił-trafił wybrała losową buteleczkę i zadowolona weszła do mini basenu.
Jakież rozkoszne ciepło ogarnęło jej ciało, gdy coraz bardziej zanurzała się w wodzie. Zrelaksowana usiadła na dnie i oparła się placami o brzeg, głowę odchyliła, opierając ją na specjalnie do tego przystosowanym oparciu. Czuła się błogo.
Woda była gorąca. Czasem wręcz nie do zniesienia. Jej blada skóra zaczęła pokrywać się czerwonymi wypiekami, ale jej to nie przeszkadzało. Wyciszona i zrelaksowana zamknęła oczy.

***

– Znowu ty? – Senniva na znajomy głos podniosła wzrok.
Zevrana stał naprzeciwko niej w korytarzu.
Wyglądał na zdenerwowanego. Jakby nie spał za dobrze. Złote włosy opadały rozpuszczone za ramiona. Grzywka, którą zawsze miał staranie zaplecioną w warkocze łączące się z tyłu głowy, teraz przysłaniała część twarzy. Przenikliwe spojrzenie bursztynowych oczu utkwił w białowłosej elfce odzianej w szkarłat.
Senniva bez strachu przyglądała się mężczyźnie. Czarna niezapięta koszula odsłaniała tors, który gdzieniegdzie oszpecony był białymi bliznami. Ciemnobrązowe skórzane spodnie opinały jego umięśnione nogi.
– Tak, to znowu ja – odparła życzliwie, krzyżując buńczucznie ręce na piersi. – Mieszkam na tym zamku i pracuję, logiczne zatem jest, że będziemy na siebie wpadać.
– Jak dla mnie ciut za często – odpowiedział oschle, wkładając dłonie do kieszeni spodni. Z grymasem na przystojnej twarzy spojrzał na służkę. – Właściwie jak się nazywasz, hmm? Skoro mamy na siebie wpadać, to nie będę mówić do ciebie „służko”.
– Senniva – powiedziała krótko, ruszając przed siebie, starając się wyminąć Antivańczyka.
Nim to zrobiła, poczuła mocny uścisk na przedramieniu. Dłoń Zevrana zakleszczyła się boleśnie na ręce dziewczyny. Zdumiona, lecz nie wytrącona z równowagi spojrzała pytająco prosto w oczy skrytobójcy.
– Gdzie ona jest? – usłyszała krótkie pytanie.
– W łaźni na końcu korytarza. Nie wiem, czy tam wejdziesz, mogła się zamknąć, a jeśli to wszystko, to puść mnie wreszcie – zażądała jadowitym głosem.
Zevran zwolnił uścisk. Spłoszona elfka pośpiesznie oddaliła się od niezrównoważonego mężczyzny. Zevran, nie czekając dłużej, ruszył we wskazanym kierunku.
Kiedy dotarł na miejsce, delikatnie położył rękę na klamce. Pod wpływem lekkiego nacisku mechanizm ustąpił. Zdziwiony, ale też i zadowolony wszedł do środka. Pośród kłębów pary na końcu łaźni dostrzegł jej czarne włosy.
Nie namyślając się, pochwycił klucz w dłoń i z perfekcyjną precyzją przekręcił bezgłośnie w zamku, zamykając ich od środka. Ostrożnie stąpając po drewnianej podłodze, powoli zrzucał z siebie ubrania. Całkiem nagi, bezszelestnie wszedł do wanny, siadając na wprost niczego niespodziewającej się dziewczyny.
Isabella leniwie uchyliła powieki. Wpierw nie zauważyła intruza, dopiero gdy całkowicie otworzyła oczy, podskoczyła jak oparzona, zakrywając dłońmi nagie piersi.
– Zevran! Co ty tu robisz?! – Wściekła świdrowała wzrokiem rozbawionego elfa.
Ten tylko rozłożył ręce na brzegu wanny.
– Relaksuję się kąpielą, podziwiając przy tym piękne widoki – odparł z uśmiechem.
Isabella była zbita z tropu. Poprzedniego wieczoru obrażony opuścił jej komnatę, a teraz w najlepsze siedział na wprost niej. Te jego zmiany nastroju mnie wykończą, pomyślała. Wściekła spojrzała za siebie badając wzrokiem drzwi.
– Tego szukasz? – Dziewczyna spojrzała na elfa i jego uniesioną dłoń.
Na końcu palca wskazującego zwisał posrebrzany klucz.
– Świetnie – odparła, zanurzając się bardziej w wodzie.
Zevran świdrował ją spojrzeniem.
– Czego chcesz? – spytała rozeźlona.
– Postawić parę spraw jasno – odparł, odkładając kluczyk na brzeg.
– To znaczy co?
– Hmm… zastanówmy się. – Zaczął stroić przy tym teatralne miny. – Może odpowiesz mi najpierw na jedno pytanie. – Strażniczka spojrzała na niego zadziornie. – Powiedz mi, Isabello, czemu przyjęłaś mnie do drużyny? – Z każdym wypowiedzianym słowem przybliżał się do niej.
Isabella skuliła się bardziej w sobie, obracając się plecami do skrytobójcy.
– Uznałam, że mi się przydasz – powiedziała wymijająco.
Nie odwracała głowy za siebie. Wiedziała, że zaraz za jej plecami był on. Czuła jego oddech na wilgotnej skórze.
Zevran zaśmiał się szyderczo.
– Kłamiesz. Powiedz mi prawdę – wysyczał, obejmując jedną ręką jej szyję, drugą zaś położył na brzuchu skrytym pod powierzchnią wody.
Leniwie jego dłoń ześlizgnęła się pomiędzy nogi Strażniczki. Isabellą wstrząsnął przyjemny dreszcz.
– Chcę usłyszeć prawdę – wyszeptał jej do ucha, trącając przy okazji jego płatek koniuszkiem języka.
Ręka, która niebezpiecznie zaciskała się na szyi kobiety, zmieniła położenie, bawiąc się bezpruderyjnie jej piersiami.
– Prawdę? – wyszeptała spazmatycznie, czując, jak palce elfa pieszczą ją pod powierzchnią wody, co skutecznie rozpraszało.
Gwałtownie się obróciła, patrząc mu prosto w oczy. Było jej już wszystko jedno, doskonałe widziała, do czego to zmierzało. Czuła wciąż narastające w sobie pożądanie; a widziała w jego oczach żądzę. Stanęła przed nim, ukazując nagie ciało w całej swojej okazałości. Zevran spojrzał na nią łapczywie. Czuł przyjemne mrowienie w podbrzuszu.
Sam doprowadził do takiej sytuacji, a teraz nie potrafił się opanować. Siłą woli oderwał wzrok od wdzięków kobiety, spoglądając jej głęboko w oczy.
– Prawda jest taka, że chciałam cię dla siebie. Widziałam, jak na mnie patrzyłeś. Jak mnie rozbierałeś wzrokiem, jak łaknąłeś mojego dotyku, mimo że były to tylko tortury. – Chwyciła w dłoń jego wąski podbródek, nie pozwalając tym samym uciekać wzrokiem na boki. – Chciałam się tobą bawić. Chciałam, byś sprawiał mi przyjemność i tylko to. Bo tak naprawdę nie nadawałbyś się do niczego innego z tak doskonałą buźką – wysyczała, nie wyjawiając całej prawdy, prawdy o tym, jak bardzo pragnęła by dokończył zlecenie. – To chciałeś usłyszeć? Naprawdę chciałeś usłyszeć, że nie miałam cię za nikogo innego jak za zwykłego przydupasa, który by mnie pieprzył, gdy tylko powiedziałabym jedno słowo?
Jej lazurowe oczy płonęły. Płonęły żądzą oraz wściekłością.
– Lepsze to niż ciągłe łudzenie się, że ci czymś zaimponowałem. Wolę tkwić w takim układzie, niż bić się z myślami za każdym razem, gdy opuszczałem twoją komnatę – wyszeptał.
– Łudzenie? Czym? – spytała, ledwo trzymając się w ryzach.
Ciężko było jej się skupić, gdy ten znajdował się tak blisko niej w negliżu. Zevran nie opowiedział, tylko pokręcił głową, uwalniając się przy tym z uścisku.
– Skoro to ci pasuje, to po co próbowałeś zaciągnąć Alistaira do łóżka? – wysyczała.
– Bo zamiast najzwyczajniej w świecie zacząć się pieprzyć, ty mnie mamiłaś rozmową, stwarzając chorą iluzję czegoś, co jest pomiędzy nami. Więc powiedz mi, kim dla ciebie jestem? Hmm? – Patrzył na nią buńczucznie, starając się nie spoglądać na jej powabne ciało ociekające wodą. – Kim jestem? Kimś dla ciebie ważnym w jakimś calu, czy tylko nic nieznaczącym pięknisiem dającym rozkosz?
– To tylko seks – odpowiedziała, nie będąc sama pewna, czy to, co mówiła, było prawdą. – Wiem, że taki układ pasuje nam obu, więc po co mieszać w to jakieś uczucia? – spytała, patrząc na niego. – Szaleje Plaga, nie ma czasu na jakiekolwiek miłosne uniesienia. Jedyne, co możemy zrobić, to dać się ponieść chwili i czerpać z życia to, co najlepsze.
Zevran uśmiechnął się zawadiacko, zadowolony z tego, co usłyszał. Nie był dobry w bawieniu się w związki. Wolał nieskomplikowane relacje, zdrowe relacje pomiędzy dwojgiem dorosłych ludzi.
Nim się obejrzał, Isabella zarzuciła ręce na jego szyję i przywarła ustami do jego warg, torując sobie językiem drogę do pocałunku. Spragniona bliskości bez jakiegokolwiek ostrzeżenia usiadła na elfie, nabijając się na niego. Jęknęła mu prostu w usta z rozkoszy. Na chwilę przejęła inicjatywę, gwałtownie ruszając się w górę i w dół, pieprząc mężczyznę pod sobą.
Zadowolony skrytobójca położył dłonie na krągłych biodrach dziewczyny, naciskiem pogłębiając stosunek. Z przyjemności odchylił głowę, przymykając na chwilę oczy. Isabella wiła się na nim, a otaczająca ich woda falowała pod wpływem ruchu ich ciał.
– Isabello – wystękał, po czym łapczywie zaczął całować i ssać jej piersi.
Isabella tylko odchyliła głowę, a z jej ust wydobył się jęk, gdy poczuła jak gładki język zaczął ją pieścić. Jednak plotki o Antivańczykach, w których przedstawiano ich jako doskonałych kochanków, nie były przesadzone. Jej jęki dawały mu satysfakcję. Uwielbiał rządzić.
Wstał wraz z Isabellą, która oplotła się nogami wokół jego bioder. Rozchlapując wokół wodę, przerywając rozkoszne pocałunki, posadził kochankę na brzegu wanny. Isabella zamruczała. W jej oczach kryło się erotyczne szaleństwo. Była gotowa na wszystko. Nie namyślając się, sięgnął dłonią w jej włosy, zakleszczając mocno palce wokół czarnych pukli. Szybkim ruchem szarpnął ją ku sobie i gwałtownie pocałował, gryząc jej usta. Dziewczyna zasyczała z powodu lekkiego bólu, który szybko minął.
Isabella pozwoliła sobie na śmiałość i nie namyślając się długo, ujęła dłonią męskość Zevrana. Zaczęła go pieścić, całując go po szyi, obojczyku, uchu.
Zevran westchnął przeciągle. Nie wypuszczając z dłoni włosów kobiety, odnalazł swoimi wargami jej usta. Całowali się tak przez chwilę, namiętnie, aż Zevran nie mogąc już wytrzymać, szarpnął Isabellę za ramię i obrócił ją plecami do siebie. Dłonią przejechał po linii jej kręgosłupa, naciskając tak, by oparła się dłońmi na brzegu wanny. Zevran pochylił się i polizał ją koniuszkiem języka od pośladka aż po kark. Isabella zachęcająco otarła się o krocze elfa.
Zevran złapał ją mocno za biodra. Na bladej skórze pojawiły się siniaki. Ostro i bez ostrzeżenia, łapczywie w nią wszedł. Wbijał się w nią głęboko. Czuł wzbierającą kulminację kobiety, słyszał jej jęki, które nie kłamały. Przyspieszył w momencie, gdy palce Isabelli zacisnęły się na jego pośladkach, jakby błagała o więcej, dociskając swoje ciało do jego. Nie mogąc się powstrzymać, by nie spełnić niemej prośby kochanki, zaczął posuwać Isabellę coraz mocnej. Po chwili wygiął się w tył z głośnym westchnięciem.
Zmęczeni opadli z powrotem do wody, łapiąc oddech. Spojrzeli na siebie. Czuli, że teraz między nimi będą jeszcze bardziej skomplikowane relacje niż dotychczas, jednak żadne z nich nie chciało się do tego przyznać.

4 komentarze:

  1. Kurcze, ale się zaczytałam. Rozdział świetny. Uwielbiam Isabelle, z Twoich opisów wywnioskowałam, że musi być niezwykle piękna i seksowna. No i ta erotyczna scena. Wiesz nie każdy potrafi napisać to tak dobrze, niby tylko seks, ale jednak trzeba czasem przedstawić go dokładnie. Tych dwóch pokazałaś świetnie, ich relacje, szaleństwo, podniecenie hehe :) brawo.
    zyjaca-dla-atona

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień doberek!
    Zaczyna się nowy dzień, a ja już zachwycona opisem rozdziału :) Cóż, widać, jak z notki na notkę rozwijasz się coraz bardziej. Opis pobudki Strażniczki? Świetny. A Zevran? Jak z moich wyobrażeń wyciągnięty. Zawsze miałam go za narcyza i lekkiego wariata, ale lubię bo, bo w gruncie rzeczy jest oddany i skomplikowany, co dodaje mu uroku.

    "Zgrabne szczupłe stopy wpuściła w lekkie pantofle" - to wpuściła w pantofle jakoś nie pasuje. Jeszcze nigdy w sumie nie wpuszczałam nóg w kapcie :D może powinnam.

    "Parę, dokładnie trzy" - przepraszam, że się czepiam, ale para to dwa i w tym kontekście brzmi to dość zabawnie :D Wiem, wiem o co chodzi. Parę, że kilka, niemniej you made my day :D

    "Nim to zrobiła, poczuła mocny uścisk na przedramieniu. Dłoń Zevrana zakleszczyła się boleśnie na ręce dziewczyny. Zrezygnowana, lecz nie wytrącona z równowagi spojrzała pytająco prosto w złote oczy skrytobójcy." - hmm, nie rozumiem czym zrezygnowana.

    "Isabella leniwie uchyliła powieki. Wpierw nie zauważyła intruza, dopiero gdy całkowicie otworzyła oczy, podskoczyła jak oparzona, zakrywając dłońmi nagie piersi." - huehuehuehuehe <3

    "Isabella była zbita z tropu. Poprzedniego wieczoru obrażony opuścił jej komnatę, a teraz w najlepsze siedział na wprost niej. Te jego zmiany nastroju mnie wykończą, pomyślała. " hahaha Izka, ja nie chce nic mówić, ale to przez ciebie się obraził :D

    "– To tylko seks – odpowiedziała" - hehe, pamiętam scenę w grze, bo miłym romansie z Zevem i to jego 'to tylko seks, niech tak lepiej zostanie' i ogromy zawód, kiedy moja bohaterka potwierdziła, że faktycznie to 'tylko seks'. <3

    'Isabella zamuczała.' - hahaha, hahaha <3 zamuczała z rozkoszy :D muuuu

    no przeogień, przysięgam. Ich akt jest idealny, taki jaki pasuje do Zeva i do tego, jaka jest Twoja Strażniczka. Ich relacja również, cudo cudo. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    o tak, relacje Isabella i Zevrana teraz jeszcze bardziej będą skomplikowane, czemu nie zamknęła tych drzwi na klucz… na służba go przecież jej zostawiła…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Heeej!
    Drobną literówkę znalazłam 'Zevrana stał'

    A oprócz tego nic więcej nie mam do powiedzenia, oczywiście oprócz tego, jak bardzo mi się podoba <3 <3

    OdpowiedzUsuń