Sword

23 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ 23. Astada

Isabella kroczyła przed siebie, z całej siły ściskała dłonie na rękojeściach. Czarne jak smoła włosy opadały na twarz, przysłaniając niebieskie oczy, w których nie widać było żadnych emocji. Mocno zaciśnięte malinowe usta dopełniały obrazu bezwzględnej kobiety.
Szlachcianka cierpiała. Po prostu. Znowu koszmary przeszłości męczyły jej umysł. Wciąż i wciąż nawiedzały ją obrazy czerwonej posadzki, na której leżeli martwi rodzice. Wystarczyło, że zamykała oczy.
Brutalnością starała się wyżyć, wyładować się, przegonić swoje własne zjawy.
– Przyszłaś się ze mną pobawić? – Na szczycie schodów stał Connor. Jego oczy jarzyły się w półmroku na fioletowo.
– Przyszłam cię zabić – odparła dziewczyna bez chwili wahania.
Demon przekrzywił głowę, przyglądając się Szarej Strażniczce.

– Widzę w tobie mrok. Taki, jak mają tamte istoty. Tak. Jesteś jedną z nich. TO zżera cię od środka. Gnijesz pomimo swojej urody. Jak robaczywy owoc. – Chłopiec przemawiał podwójnym głosem, akcentując każdy wypowiedziany przez siebie wyraz.
Isabella stała wpatrzona w ten przykry obraz. Niewinne dziecko musiało ponieść śmierć z powodu swojej głupiej matki. Zamiast być radosnym chłopczykiem, bawiącym się z innymi dziećmi, ten był opętany przez demona, który pożywiał się jego bólem. Szlachcianka zakręciła sztyletami, wymierzając je w stronę postaci stojącej przed nią.
– Może i jestem przegniła od środka, ale ty, demonie, po stokroć mnie przewyższasz.
– Lubię cię, kobieto – wyszeptał półgłosem. – Może porozmawiamy, nim mnie zabijesz?
Couslandówna wyprostowała się, chowając ostrza, dając tym samym znak, że nie zamierzała atakować.
– Nie rozmawiam z przebierańcami. Ukarz swe prawdziwe oblicze, demonie, a wtedy się zastanowię.
Te słowa wystarczyły. Ciało chłopca spowiły bladoniebieskie płomienie, spośród których wyłonił się sukkub.
Ponętna kobieta o fioletowo-różowej skórze unosiła się lekko nad podłogą, prężąc nagie piersi ku stojącej przed nią Strażnice. W czarnych oczach widać było szaleństwo. Zwinny ogon zakończony ostrym jak sztylet kolcem wił się po ciele demonicy niczym wąż chcący spenetrować każdy zakamarek jej ciała.
– I jak ci się podobam? – zamruczała.
– Ponętnie, jednakże nie w moim typie. – Isabella ostrożnie wkroczyła do pomieszczenia, wymijając sukkuba, lecz nie spuszczając z niej oczu.
– Jak to? – Zmora przekrzywiła głowę.
Z jej powykręcanych rogów opadł czerwony pył. Demonica świdrowała postać Isabelli przenikliwym czarnym spojrzeniem. Po chwili uśmiechnęła się szeroko, prezentując kły.
– Elf, a to niespodzianka.
Szlachcianka gwałtownie obróciła się do demona. W jej oczach czaiła się rządza mordu na tej skalanej postaci.
– Mogę sprawić, że będzie cię wielbił lub nienawidził. Mogę sprawić, że będzie się kajał przed tobą niczym pies. Mogę sprawić, by cierpiał.
– Mogę sprawić, że twoja śliczna główka potoczy się po posadzce, przebiegły upiorze – wysyczała Isabella, dobywając sztyletu i celując nim w szyję demona.
– Ach, ludzie – zacmokała. – Wiecznie niezadowoleni. Wiecznie niezdecydowani. Wiecznie słabi. Wiesz, Isabello. Ty jesteś inna. Czuję to w tobie. Jesteśmy podobne. Obie mamy robaczywe serca, obie pragniemy tego samego. Krwi. Lubisz mordować, nie wyprzesz się tego.
– Kim ty jesteś?
– Mogę być tym, kim zechcę, ale znana jestem pod imieniem Astada.*

_____

– Nieźle jej przypierdzieliła – zaśmiał się Oghren, pochylając się nad wciąż nieprzytomną arlessą.
– Ciebie to bawi? – oburzył się Alistair. – Wy w ogóle macie pojęcie, co ona chce zrobić? – Wskazał na drzwi, za którymi parę minut wcześniej zniknęła Isabella.
– Wiemy, Alistairze  – odparła Morrigan, siedząc na jednym z krzeseł. – Chce zabić dzieciaka, i co z tego? I tak nie mamy innego wyboru.
– Morrigan, jesteś niepoważna. Zawsze mamy jakiś wybór. Na Stwórcę, masz moc, powinnaś coś wymyślić. – Templariusz wpatrywał się intensywnie w wiedźmę.
Morrigan tylko spuściła głowę. Nie lubiła okłamywać Alistaira, ale jaki miała inny wybór? Doskonale wiedziała, że był sposób. Wiedziała, że demon tak łatwo się nie podda, że zacznie się starać przekupić swojego kata. Z drugiej jednak strony nie mieli pojęcia, jak długo żywił się na tym biednym chłopcu. Kto wie, czy nie było za późno na jakikolwiek ratunek. Inny scenariusz prezentował się równie makabrycznie. Wystarczyłoby, że demon przybierze swą prawdziwą postać, po czym sprowokuje Isabellę do ataku. Jeśli Isabella wygra, tak czy inaczej, dziecko poniesie śmierć.
– Rozumiem cię, młotku. – Oghren zwrócił się do roztrzęsionego Szarego Strażnika. – To dzieciak, gówniarz, przed którym całe życie, bla-bla-bla. Ale pomyśl. Kręgu nie ma. Jak myślisz, co by z nim zrobili templariusze?
– Nie pogarszajcie sprawy – odezwała się cichym głosem Leliana stojąca w cieniu za kolumną. – Isabella zrobi to, co musi zrobić.
– Zgadzasz się z nimi? – Alistair wytrzeszczył oczy na łuczniczkę.
– Nie. – Leliana wychyliła twarz z cienia, patrząc wprost w jego piwne oczy. – To jest okrutny i najgorszy wybór z możliwych. Rozumiem twój ból. Znasz tę rodzinę. Mieszkałeś tu. – Kobieta wypuściła powietrze, wbijając wzrok w kamienną posadzkę. – Ale jeśli jedno istnienie może ocalić setki, to wydaje mi się, że nie mamy wyboru. – To zdanie wypowiedziała niemal szeptem.

_____

– Chłopiec i tak umrze. Za dużo sił witalnych z niego wyssałam. Lepiej poderżnąć mu gardło, niżeli miałby konać w męczarniach. A tak będzie. Uwierz mi.
Isabella wybuchnęła śmiechem.
– Uwierzyć demonowi. Dobry żart. Do rzeczy. Czego ode mnie chcesz? – spytała, wpatrując się w piękną, lecz niebezpieczną istotę.
– Chłopiec umrze. Jednak ja wolałabym mu w tym nie towarzyszyć.
– Mów jaśniej. – Coraz bardziej zniecierpliwiona szlachcianka ponaglała zmorę.
– Wyjdę z ciała chłopaka, a ty skrócisz jego męki. Tym samym każdy trup w tej parszywej norze po raz drugi wyzionie ducha. Ja natomiast wrócę do Pustki.
– A co, jeśli zechcesz mnie opętać?
– Nie zrobię tego.
Szlachcianka opadła na miękki czerwony fotel znajdujący się tuż za nią. W pomieszczeniu unosił się mdły zamach rozkładających się powoli zwłok. Piękny zamek, w którym śmierdziało trupiarnią. Nawet w tym małym pomieszczeniu na złotym dywanie znać było plamy czarnej krwi potworów.
– To jaki w tym sens? – spytała Isabella, podpierając podbródek na dłoni.
– Chcę twojej zemsty. Kiedy zabijesz mordercę swojej rodziny, nie poczujesz nic. Nie zaznasz ulgi, nadal będzie cię wypełniała depresyjna pustka trawiąca dziennie twoje serce. Całą satysfakcję leczącą zraniony honor zabiorę ci ja.
– A co dla mnie? Jak na razie tylko ty masz zyski. – Isabella przewróciła oczami i zaczęła wyliczać: – Ocalisz swą parszywą skórę. Posilisz się moja zemstą, a co ja będę z tego mieć?
– Wiem, że meczą cię koszmary. Że budzisz się w nocy z krzykiem. Wiem, że kiedy zamykasz oczy, nawet w tej chwili, widzisz swój płonący dom, swoich martwych rodziców. Nie potrafisz wyzbyć się obrazu tego, jak zaszlachtowano twojego bratanka, jak potraktowano go nie lepiej niż prosię w rzeźni. Wiem, że nawet teraz myślisz o tym, co żołnierze Howe’a zapewne zrobili przed śmiercią Orianie, drogiej zonie twego brata.  Zaprzecz jeżeli się mylę – wysyczała Astada, z nieskrywana satysfakcja obserwując ból na twarzy Szarej Strażniczki.
Isabella przymknęła oczy, krzywiąc się. W gardle poczuła uścisk, a pod powiekami zaczęły wzbierać łzy.
– Taaak – wyszeptał sukkub. – Czuję twój ból. W zamian za twoją zemstę te obrazy znikną.
Isabella nie wytrzymała. Wstała gwałtownie i rzuciła się na demonicę. Ta zrobiła unik, wirując z powietrzu. Wściekła, że została zaatakowana cisnęła w kierunku Isabelli magiczny pocisk, lecz chybiła, na co zareagowała przerażającym, wściekłym krzykiem.
Isabella poruszała się powoli, zataczając koło, zwężając dystans od istoty, która miała nad nią przewagę. Isabella byłą tylko człowiekiem, mogła polegać tylko i wyłącznie na swojej sile fizycznej i sprycie, zaś Astada była demonem, władała magią, mogła latać, a nawet jakby tego chciała zniknąć.
Pierwsza zaatakowała demonica, zamachując się dłonią uzbrojoną w długie szpony, co zmusił Couslandównę do odskoczenia w tył. Isabella uderzyła głową o ścianę. Demon zamachnął się po raz kolejny, chybiając o milimetry. Isabella z trwogą w oczach spojrzała na wbite w ścianę, zaraz przy jej twarzy pazury.
Nie namyślając się, korzystając z tego, że demon był unieruchomiony, kopnęła Astadę z całej siły w brzuch. Tyle wystarczyło. Isabella odzyskała pole do manewru. Reszta trwałą już tylko parę sekund. Astada skumulowała magię, celując w Isabellę, ta dobyła tylnej kieszeni i pasa i na chybił trafił wyrzuciła trzy rzutki. Ostrza ugodziły demonicę w twarz, a  Isabella przeleciała przez cały salon, odepchnięta telekinetyczną energią.

_____

– Ile można pozbywać się jednego demona? – spytał już podirytowany qunari.
Zevran siedział pod ścianą, obserwując każdego. Sam już zaczął się denerwować. Nie chciał po sobie pokazać, że martwił się o Isabellę. Jednak w głębi duszy gotował się z niepokoju o nią. Nie pamiętał, kiedy czuł coś podobnego.
– Co to było? – Elf podniósł głowę na Alistaira, wpatrującego się w sufit. – Słyszeliście to?
Coś huknęło, czemu towarzyszył nienaturalny głos oraz dźwięk roztrzaskujących się mebli.
Tyle wystarczyło, aby Zevran zerwał się z posadzki i popędził na piętro gnany złymi przeczuciami.
_____

Isabella ze stęknięciem bólu starała się podnieść spod szczątek czegoś, co wcześniej było obszernym regałem. Przycisnęła jedno ramie do piersi, obserwując, zbliżającą się do niej Astadę, na której twarzy malował się zwycięski uśmiech.
Isabella przeklinała się w duchu. Jak mogła dać się tak sprowokować, cały jej plan spełzł na panewce, już nie zmusi demona do opuszczenia ciała chłopca, już nie miała szansy na zabicie tej kreatury podstępem.
Syknęła z bólu przeszywającego ramię i bark. Zwichnięta kończyna nie pozwalała logicznie myśleć. Czasem żałowała, że nie miała więcej siły, że nie mogła znieść większego bólu.
Z trudem stając na nogi, rzuciła, jak jej się wydawało, ostanie wyzywające demona spojrzenie. Uśmiechnęła się słabo, zastanawiając się, czy tak powinna wyglądać jej śmierć, czy wyzionięcie ducha, będąc zabitym przez rozszalałego sukkuba było godne.
– Co ty wyprawiasz?! – Zevran wparował do pokoju, patrząc na tragiczny obraz.
Wszędzie była znać krew i porozwalane meble. Isabella ledwo trzymając się na nogach, przyciskała do piersi ranną rękę. Z jej czoła, z nosa oraz rozciętej wargi spływała krew. Wyglądała okropnie, jednak nie to martwiło Zevrana. Nie rozumiał jej spojrzenia. Poddała się.
Dopiero po tym spostrzegł z czym walczyła. Demonica obróciła twarz, by spojrzeć na intruza. Zevranowi zaprało dech w piersi. Nigdy czegoś takiego nie widział, nigdy nie miał okazji podziwiać czegoś równie pięknego, niebezpiecznego a zarazem splugawionego.
Chciał otworzyć usta, coś powiedzieć, lecz głos uwiązł mu w gardle.
Na szczęście instynkt nie został uśpiony, nie dał się zwieść czarom i wdziękom demonicy. Gdy tylko ta ruszyła do ataku, Zevran wyprowadził jeden cios.
Astada cofnęła się, sycząc niczym wąż i prezentując ostre kły.
Atak Zevrana pobudził Isabellę. Zacisnąwszy zęby z bólu, schyliła się i podniosła swoją broń. Korzystając z nieuwagi demona, zajętego walką z elfem podeszła, jak najbliżej mogła. Resztki siły, jakie jej zostały wlała w pchnięcie ostrza, które przeszyło ciało Astady na wylot.
Oślepiło ich jaskrawe błękitne światło.
Strażniczka z nieodgadnionym wyrazem twarzy rozejrzała się po pomieszczeniu, jednak po Astadzie nie było już śladu. Upadła na kolana, dysząc z wyczerpania. I wtedy go ujrzała. Małego chłopca leżącego u jej nóg. Z rany na brzuchu i plecach sączyła się krew. Nie oddychał.
Isabella z obrzydzeniem wyrwała swoje ostrze z ciała chłopczyka.
– Co ja zrobiłam? – wyszeptała z paniką w głosie.
Zevran patrzał to na martwego Connora, to na Isabellę.
– Nie miałaś wyboru.
– Nie – odpowiedziała. – Miałam… miałam szansę, ale ją zniweczyłam własnym gniewem – wychrypiała, ocierając twarz z krwi i napływających łez zdrową ręką.
– Jesteś tylko człowiekiem – odparł Zevran, wstając i podchodząc do Isabelli. – Rozluźnij się – poprosił, ujmując zwichnięte ramię. – Może zaboleć – dodał, po czym mocno szarpnął, a z ust Isabelli wydobył się krzyk.


* Astartoth, fenicka bogini pożądania. Dagon, filistyński mściwy demon

7 komentarzy:

  1. Wow. Rozdział na prawdę niezły :D Do tego nowy szablon. Muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Czekam z niecierpliwością na nowy chapter. :)
    Fallen.

    OdpowiedzUsuń
  2. Intrygujesz mnie.
    Pakt z demonem, zero litości, satysfakcja z zabijania to naprawdę straszne.
    Podoba mi się i równocześnie nie podoba ta wersja.

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu pojawia się zarys powodu szaleństwa głównej bohaterki. Podoba mi się to. Jednak nadal jest tego mało, nadal z trudnej przyjmuje się jej przemianę. Brakuje np. krótkiego akapitu z opisem jej nocy, tego jak się kręci w łóżku zlana potem i krzyczy przez sen. Albo konkretnego opisu snu (jest taki świetny mod do DA o tym jak Alistair śni o śmierci Duncana - polecam znaleźć go na yt - w skrócie - siedzą razem w knajpce, piją sobie i rozmawiają. Duncan stoi na przeciwko Alistaira, ten unosi kufel do ust, a po jego odstawieniu Duncan jest pokryty krwią, a za nim stoi wielki pomiot + kilka innych ciekawych motywów). Czegoś takiego brakuje. Dosadnego pokazania koszmaru, który w pewien sposób tłumaczyłby dlaczego taka jest. Nie powinnaś zapominać, że jest szlachcianką(!) z bardzo, ale to bardzo dobrego rodu, jednocześnie nie możesz też przez to swojej postaci ograniczać. Mogłabyś ją jednak wytłumaczyć. Rozdział krwawy, absolutnie nie w moim guście, co nie znaczy, że nie musi być dobry. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Twojee uwagi. Juz od dawna myslalam nad tym by napisac baaaaardzo spozniony prolog, ktory nakresliby to, co pominelam oraz dac nowe wstawki do opowiadania, tlumaczace to i owo. Przyznam sie, gdy zaczynalam pisac tego fica nie myslalam o tym w taki sposob, w jaki mi ukazalas, ze czegos moze brakowac itp.

      Usuń
    2. Cieszy mnie to :) Uważam, że każda poprawa byłaby dobra, dodałaby powagi Twojemu opowiadaniu i ściągałaby rzeszę ludzi. :) Ci bardziej wymagający naprawdę mogą się zrazić przez niektóre błędy, samo opowiadanie ma pewien potencjał i szkoda z niego zrezygnować. Będę Ci systematycznie pisać moje uwagi, a nóż którąś wykorzystasz :)
      pozdrawiam ciepło

      Usuń
  4. Hej,
    Zevran bardzo martwi się o Isabelle, szkoda mi tego chłopca…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. PRZECUDNY rozdział, jesteś genialna <3
    Jak dla mnie ta przeróbka jest supersuper korzystna, teraz uwielbiam postać Strażniczki!

    OdpowiedzUsuń