Isabella
kroczyła przed siebie, z całej siły ściskała dłonie na rękojeściach. Czarne jak
smoła włosy opadały na twarz, przysłaniając niebieskie oczy, w których nie
widać było żadnych emocji. Mocno zaciśnięte malinowe usta dopełniały obrazu
bezwzględnej kobiety.
Szlachcianka
cierpiała. Po prostu. Znowu koszmary przeszłości męczyły jej umysł. Wciąż i
wciąż nawiedzały ją obrazy czerwonej posadzki, na której leżeli martwi rodzice.
Wystarczyło, że zamykała oczy.
Brutalnością
starała się wyżyć, wyładować się, przegonić swoje własne zjawy.
– Przyszłaś
się ze mną pobawić? – Na szczycie schodów stał Connor. Jego oczy jarzyły się w
półmroku na fioletowo.
– Przyszłam
cię zabić – odparła dziewczyna bez chwili wahania.
Demon
przekrzywił głowę, przyglądając się Szarej Strażniczce.
– Widzę w
tobie mrok. Taki, jak mają tamte istoty. Tak. Jesteś jedną z nich. TO zżera cię
od środka. Gnijesz pomimo swojej urody. Jak robaczywy owoc. – Chłopiec
przemawiał podwójnym głosem, akcentując każdy wypowiedziany przez siebie wyraz.
Isabella stała
wpatrzona w ten przykry obraz. Niewinne dziecko musiało ponieść śmierć z powodu
swojej głupiej matki. Zamiast być radosnym chłopczykiem, bawiącym się z innymi
dziećmi, ten był opętany przez demona, który pożywiał się jego bólem.
Szlachcianka zakręciła sztyletami, wymierzając je w stronę postaci stojącej
przed nią.
– Może i
jestem przegniła od środka, ale ty, demonie, po stokroć mnie przewyższasz.
– Lubię cię,
kobieto – wyszeptał półgłosem. – Może porozmawiamy, nim mnie zabijesz?
Couslandówna wyprostowała
się, chowając ostrza, dając tym samym znak, że nie zamierzała atakować.
– Nie
rozmawiam z przebierańcami. Ukarz swe prawdziwe oblicze, demonie, a wtedy się
zastanowię.
Te słowa
wystarczyły. Ciało chłopca spowiły bladoniebieskie płomienie, spośród których
wyłonił się sukkub.
Ponętna
kobieta o fioletowo-różowej skórze unosiła się lekko nad podłogą, prężąc nagie
piersi ku stojącej przed nią Strażnice. W czarnych oczach widać było
szaleństwo. Zwinny ogon zakończony ostrym jak sztylet kolcem wił się po ciele
demonicy niczym wąż chcący spenetrować każdy zakamarek jej ciała.
– I jak ci się
podobam? – zamruczała.
– Ponętnie,
jednakże nie w moim typie. – Isabella ostrożnie wkroczyła do pomieszczenia,
wymijając sukkuba, lecz nie spuszczając z niej oczu.
– Jak to? – Zmora
przekrzywiła głowę.
Z jej powykręcanych
rogów opadł czerwony pył. Demonica świdrowała postać Isabelli przenikliwym
czarnym spojrzeniem. Po chwili uśmiechnęła się szeroko, prezentując kły.
– Elf, a to
niespodzianka.
Szlachcianka
gwałtownie obróciła się do demona. W jej oczach czaiła się rządza mordu na tej
skalanej postaci.
– Mogę
sprawić, że będzie cię wielbił lub nienawidził. Mogę sprawić, że będzie się
kajał przed tobą niczym pies. Mogę sprawić, by cierpiał.
– Mogę sprawić,
że twoja śliczna główka potoczy się po posadzce, przebiegły upiorze – wysyczała
Isabella, dobywając sztyletu i celując nim w szyję demona.
– Ach, ludzie
– zacmokała. – Wiecznie niezadowoleni. Wiecznie niezdecydowani. Wiecznie słabi.
Wiesz, Isabello. Ty jesteś inna. Czuję to w tobie. Jesteśmy podobne. Obie mamy
robaczywe serca, obie pragniemy tego samego. Krwi. Lubisz mordować, nie
wyprzesz się tego.
– Kim ty
jesteś?
– Mogę być tym,
kim zechcę, ale znana jestem pod imieniem Astada.*
_____
– Nieźle jej
przypierdzieliła – zaśmiał się Oghren, pochylając się nad wciąż nieprzytomną
arlessą.
– Ciebie to
bawi? – oburzył się Alistair. – Wy w ogóle macie pojęcie, co ona chce zrobić? –
Wskazał na drzwi, za którymi parę minut wcześniej zniknęła Isabella.
– Wiemy,
Alistairze – odparła Morrigan, siedząc
na jednym z krzeseł. – Chce zabić dzieciaka, i co z tego? I tak nie mamy innego
wyboru.
– Morrigan, jesteś
niepoważna. Zawsze mamy jakiś wybór. Na Stwórcę, masz moc, powinnaś coś wymyślić.
– Templariusz wpatrywał się intensywnie w wiedźmę.
Morrigan tylko
spuściła głowę. Nie lubiła okłamywać Alistaira, ale jaki miała inny wybór?
Doskonale wiedziała, że był sposób. Wiedziała, że demon tak łatwo się nie
podda, że zacznie się starać przekupić swojego kata. Z drugiej jednak strony nie
mieli pojęcia, jak długo żywił się na tym biednym chłopcu. Kto wie, czy nie było
za późno na jakikolwiek ratunek. Inny scenariusz prezentował się równie
makabrycznie. Wystarczyłoby, że demon przybierze swą prawdziwą postać, po czym
sprowokuje Isabellę do ataku. Jeśli Isabella wygra, tak czy inaczej, dziecko
poniesie śmierć.
– Rozumiem cię,
młotku. – Oghren zwrócił się do roztrzęsionego Szarego Strażnika. – To
dzieciak, gówniarz, przed którym całe życie, bla-bla-bla. Ale pomyśl. Kręgu nie
ma. Jak myślisz, co by z nim zrobili templariusze?
– Nie
pogarszajcie sprawy – odezwała się cichym głosem Leliana stojąca w cieniu za
kolumną. – Isabella zrobi to, co musi zrobić.
– Zgadzasz się
z nimi? – Alistair wytrzeszczył oczy na łuczniczkę.
– Nie. –
Leliana wychyliła twarz z cienia, patrząc wprost w jego piwne oczy. – To jest
okrutny i najgorszy wybór z możliwych. Rozumiem twój ból. Znasz tę rodzinę.
Mieszkałeś tu. – Kobieta wypuściła powietrze, wbijając wzrok w kamienną
posadzkę. – Ale jeśli jedno istnienie może ocalić setki, to wydaje mi się, że
nie mamy wyboru. – To zdanie wypowiedziała niemal szeptem.
_____
– Chłopiec i
tak umrze. Za dużo sił witalnych z niego wyssałam. Lepiej poderżnąć mu gardło,
niżeli miałby konać w męczarniach. A tak będzie. Uwierz mi.
Isabella
wybuchnęła śmiechem.
– Uwierzyć
demonowi. Dobry żart. Do rzeczy. Czego ode mnie chcesz? – spytała, wpatrując się
w piękną, lecz niebezpieczną istotę.
– Chłopiec
umrze. Jednak ja wolałabym mu w tym nie towarzyszyć.
– Mów jaśniej.
– Coraz bardziej zniecierpliwiona szlachcianka ponaglała zmorę.
– Wyjdę z
ciała chłopaka, a ty skrócisz jego męki. Tym samym każdy trup w tej parszywej
norze po raz drugi wyzionie ducha. Ja natomiast wrócę do Pustki.
– A co, jeśli
zechcesz mnie opętać?
– Nie zrobię
tego.
Szlachcianka
opadła na miękki czerwony fotel znajdujący się tuż za nią. W pomieszczeniu
unosił się mdły zamach rozkładających się powoli zwłok. Piękny zamek, w którym
śmierdziało trupiarnią. Nawet w tym małym pomieszczeniu na złotym dywanie znać
było plamy czarnej krwi potworów.
– To jaki w
tym sens? – spytała Isabella, podpierając podbródek na dłoni.
– Chcę twojej
zemsty. Kiedy zabijesz mordercę swojej rodziny, nie poczujesz nic. Nie zaznasz
ulgi, nadal będzie cię wypełniała depresyjna pustka trawiąca dziennie twoje
serce. Całą satysfakcję leczącą zraniony honor zabiorę ci ja.
– A co dla
mnie? Jak na razie tylko ty masz zyski. – Isabella przewróciła oczami i zaczęła
wyliczać: – Ocalisz swą parszywą skórę. Posilisz się moja zemstą, a co ja będę
z tego mieć?
– Wiem, że
meczą cię koszmary. Że budzisz się w nocy z krzykiem. Wiem, że kiedy zamykasz
oczy, nawet w tej chwili, widzisz swój płonący dom, swoich martwych rodziców. Nie
potrafisz wyzbyć się obrazu tego, jak zaszlachtowano twojego bratanka, jak
potraktowano go nie lepiej niż prosię w rzeźni. Wiem, że nawet teraz myślisz o
tym, co żołnierze Howe’a zapewne zrobili przed śmiercią Orianie, drogiej zonie
twego brata. Zaprzecz jeżeli się mylę –
wysyczała Astada, z nieskrywana satysfakcja obserwując ból na twarzy Szarej
Strażniczki.
Isabella przymknęła
oczy, krzywiąc się. W gardle poczuła uścisk, a pod powiekami zaczęły wzbierać
łzy.
– Taaak –
wyszeptał sukkub. – Czuję twój ból. W zamian za twoją zemstę te obrazy znikną.
Isabella nie
wytrzymała. Wstała gwałtownie i rzuciła się na demonicę. Ta zrobiła unik,
wirując z powietrzu. Wściekła, że została zaatakowana cisnęła w kierunku
Isabelli magiczny pocisk, lecz chybiła, na co zareagowała przerażającym,
wściekłym krzykiem.
Isabella poruszała
się powoli, zataczając koło, zwężając dystans od istoty, która miała nad nią
przewagę. Isabella byłą tylko człowiekiem, mogła polegać tylko i wyłącznie na
swojej sile fizycznej i sprycie, zaś Astada była demonem, władała magią, mogła
latać, a nawet jakby tego chciała zniknąć.
Pierwsza
zaatakowała demonica, zamachując się dłonią uzbrojoną w długie szpony, co
zmusił Couslandównę do odskoczenia w tył. Isabella uderzyła głową o ścianę.
Demon zamachnął się po raz kolejny, chybiając o milimetry. Isabella z trwogą w
oczach spojrzała na wbite w ścianę, zaraz przy jej twarzy pazury.
Nie namyślając
się, korzystając z tego, że demon był unieruchomiony, kopnęła Astadę z całej
siły w brzuch. Tyle wystarczyło. Isabella odzyskała pole do manewru. Reszta
trwałą już tylko parę sekund. Astada skumulowała magię, celując w Isabellę, ta
dobyła tylnej kieszeni i pasa i na chybił trafił wyrzuciła trzy rzutki. Ostrza
ugodziły demonicę w twarz, a Isabella
przeleciała przez cały salon, odepchnięta telekinetyczną energią.
_____
– Ile można
pozbywać się jednego demona? – spytał już podirytowany qunari.
Zevran
siedział pod ścianą, obserwując każdego. Sam już zaczął się denerwować. Nie
chciał po sobie pokazać, że martwił się o Isabellę. Jednak w głębi duszy
gotował się z niepokoju o nią. Nie pamiętał, kiedy czuł coś podobnego.
– Co to było?
– Elf podniósł głowę na Alistaira, wpatrującego się w sufit. – Słyszeliście to?
Coś huknęło,
czemu towarzyszył nienaturalny głos oraz dźwięk roztrzaskujących się mebli.
Tyle
wystarczyło, aby Zevran zerwał się z posadzki i popędził na piętro gnany złymi
przeczuciami.
_____
Isabella ze stęknięciem
bólu starała się podnieść spod szczątek czegoś, co wcześniej było obszernym
regałem. Przycisnęła jedno ramie do piersi, obserwując, zbliżającą się do niej
Astadę, na której twarzy malował się zwycięski uśmiech.
Isabella przeklinała
się w duchu. Jak mogła dać się tak sprowokować, cały jej plan spełzł na panewce,
już nie zmusi demona do opuszczenia ciała chłopca, już nie miała szansy na
zabicie tej kreatury podstępem.
Syknęła z bólu
przeszywającego ramię i bark. Zwichnięta kończyna nie pozwalała logicznie
myśleć. Czasem żałowała, że nie miała więcej siły, że nie mogła znieść
większego bólu.
Z trudem stając
na nogi, rzuciła, jak jej się wydawało, ostanie wyzywające demona spojrzenie. Uśmiechnęła
się słabo, zastanawiając się, czy tak powinna wyglądać jej śmierć, czy wyzionięcie
ducha, będąc zabitym przez rozszalałego sukkuba było godne.
– Co ty
wyprawiasz?! – Zevran wparował do pokoju, patrząc na tragiczny obraz.
Wszędzie była
znać krew i porozwalane meble. Isabella ledwo trzymając się na nogach, przyciskała
do piersi ranną rękę. Z jej czoła, z nosa oraz rozciętej wargi spływała krew.
Wyglądała okropnie, jednak nie to martwiło Zevrana. Nie rozumiał jej
spojrzenia. Poddała się.
Dopiero po tym
spostrzegł z czym walczyła. Demonica obróciła twarz, by spojrzeć na intruza.
Zevranowi zaprało dech w piersi. Nigdy czegoś takiego nie widział, nigdy nie
miał okazji podziwiać czegoś równie pięknego, niebezpiecznego a zarazem
splugawionego.
Chciał
otworzyć usta, coś powiedzieć, lecz głos uwiązł mu w gardle.
Na szczęście
instynkt nie został uśpiony, nie dał się zwieść czarom i wdziękom demonicy. Gdy
tylko ta ruszyła do ataku, Zevran wyprowadził jeden cios.
Astada cofnęła
się, sycząc niczym wąż i prezentując ostre kły.
Atak Zevrana
pobudził Isabellę. Zacisnąwszy zęby z bólu, schyliła się i podniosła swoją broń.
Korzystając z nieuwagi demona, zajętego walką z elfem podeszła, jak najbliżej
mogła. Resztki siły, jakie jej zostały wlała w pchnięcie ostrza, które
przeszyło ciało Astady na wylot.
Oślepiło ich
jaskrawe błękitne światło.
Strażniczka z
nieodgadnionym wyrazem twarzy rozejrzała się po pomieszczeniu, jednak po
Astadzie nie było już śladu. Upadła na kolana, dysząc z wyczerpania. I wtedy go
ujrzała. Małego chłopca leżącego u jej nóg. Z rany na brzuchu i plecach sączyła
się krew. Nie oddychał.
Isabella z
obrzydzeniem wyrwała swoje ostrze z ciała chłopczyka.
– Co ja
zrobiłam? – wyszeptała z paniką w głosie.
Zevran patrzał
to na martwego Connora, to na Isabellę.
– Nie miałaś
wyboru.
– Nie –
odpowiedziała. – Miałam… miałam szansę, ale ją zniweczyłam własnym gniewem – wychrypiała,
ocierając twarz z krwi i napływających łez zdrową ręką.
– Jesteś tylko
człowiekiem – odparł Zevran, wstając i podchodząc do Isabelli. – Rozluźnij się
– poprosił, ujmując zwichnięte ramię. – Może zaboleć – dodał, po czym mocno
szarpnął, a z ust Isabelli wydobył się krzyk.
* Astartoth, fenicka bogini pożądania. Dagon,
filistyński mściwy demon
Wow. Rozdział na prawdę niezły :D Do tego nowy szablon. Muszę przyznać, że bardzo mi się podoba. Czekam z niecierpliwością na nowy chapter. :)
OdpowiedzUsuńFallen.
Intrygujesz mnie.
OdpowiedzUsuńPakt z demonem, zero litości, satysfakcja z zabijania to naprawdę straszne.
Podoba mi się i równocześnie nie podoba ta wersja.
W końcu pojawia się zarys powodu szaleństwa głównej bohaterki. Podoba mi się to. Jednak nadal jest tego mało, nadal z trudnej przyjmuje się jej przemianę. Brakuje np. krótkiego akapitu z opisem jej nocy, tego jak się kręci w łóżku zlana potem i krzyczy przez sen. Albo konkretnego opisu snu (jest taki świetny mod do DA o tym jak Alistair śni o śmierci Duncana - polecam znaleźć go na yt - w skrócie - siedzą razem w knajpce, piją sobie i rozmawiają. Duncan stoi na przeciwko Alistaira, ten unosi kufel do ust, a po jego odstawieniu Duncan jest pokryty krwią, a za nim stoi wielki pomiot + kilka innych ciekawych motywów). Czegoś takiego brakuje. Dosadnego pokazania koszmaru, który w pewien sposób tłumaczyłby dlaczego taka jest. Nie powinnaś zapominać, że jest szlachcianką(!) z bardzo, ale to bardzo dobrego rodu, jednocześnie nie możesz też przez to swojej postaci ograniczać. Mogłabyś ją jednak wytłumaczyć. Rozdział krwawy, absolutnie nie w moim guście, co nie znaczy, że nie musi być dobry. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojee uwagi. Juz od dawna myslalam nad tym by napisac baaaaardzo spozniony prolog, ktory nakresliby to, co pominelam oraz dac nowe wstawki do opowiadania, tlumaczace to i owo. Przyznam sie, gdy zaczynalam pisac tego fica nie myslalam o tym w taki sposob, w jaki mi ukazalas, ze czegos moze brakowac itp.
UsuńCieszy mnie to :) Uważam, że każda poprawa byłaby dobra, dodałaby powagi Twojemu opowiadaniu i ściągałaby rzeszę ludzi. :) Ci bardziej wymagający naprawdę mogą się zrazić przez niektóre błędy, samo opowiadanie ma pewien potencjał i szkoda z niego zrezygnować. Będę Ci systematycznie pisać moje uwagi, a nóż którąś wykorzystasz :)
Usuńpozdrawiam ciepło
Hej,
OdpowiedzUsuńZevran bardzo martwi się o Isabelle, szkoda mi tego chłopca…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
PRZECUDNY rozdział, jesteś genialna <3
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ta przeróbka jest supersuper korzystna, teraz uwielbiam postać Strażniczki!