Miecze
przecinały przegniłe ciała. Strzały przeszywały na wylot rozkładające się
czaszki. Sztylety oddzielały głowy od korpusów. Z trwogą w oczach stawiali
czoła istotom powołanym do życia za pomocą nie znanej magii. Zevran osłaniał
krasnoluda, ten zaś swoim torpem rozpłatał
głowy nieumarłych wrogów.
Isabella,
starając się zachować zimną krew, dzielnie odpierała ataki skalanych potworów.
Lochy, w których się znajdowali, zdawały się być pułapką. Żadne ostrze nie
mogło się równać tym przedziwnym kreaturom. Jedynym sposobem na pokonanie tych
maszkar było rozłupanie ich czaszek lub odcięcie głów.
Morrigan za sprawą swoich mocy potrafiła
zgładzić te istoty za jednym ruchem dłoni. Nieumarli lękali się ognia wiedźmy.
Uciekali w popłochu, by za chwilę wrócić i na powrót rzucić się żywym do
gardeł.
Kiedy walka
dobiegła końca, a część nieumarłych uciekła z podziemi, z oczu całej drużyny
można było wyczytać przerażenie. Nigdy nie widzieli takich istot. Niestraszne
były im pomioty oraz demony. Niestraszne były im plugawce, gdyż wiedzieli, że
to był mag opętany przez demona, ale z czymś takim mieli po raz pierwszy do
czynienia.
Isabella
trąciła nogą to, co zostało z jednego z
tych stworów. Skrzywiła się czując charakterystyczny słodkawy, mdły odór rozkładających
się ciał. Pochyliła się nad truchłem, chcąc się mu lepiej przyjrzeć. Nie
wiedziała, czy ma być zdziwiona, zszokowana, czy przerażona tym, że Teagan
mówił prawdę. Nie patrzyła bowiem na jakiegoś potwora, a człowieka. /rozkładającego
się człowieka. Mimo zapadniętych oczu, pozbawionych ciśnienia krwi, zwiotczałej,
naderwanej w paru miejscach skóry, zmatowiałych, wypadających już włosów to
nadal był człowiek. Człowiek który umarł i brutalnie został wybudzony z
wiecznego snu, pozbawiony woli, wykonujący rozkazy tego, kto tchnął w niego prowizoryczne życie bez celu, świadomości, a pozostawiając tylko jedno pragnienie
– pożywiania się.
Nie mogła się
mylić. Odtrąciła czubkiem buta bezwładną rękę jednego z trupów, i skupiła wzrok
na kimś, kto kiedyś mógłbyś kobietą o złocistych włosach. Uwagę Isabelli
przykuła rana brzucha na ciele denatki. Duża, poszarpana, z brakiem wnętrzności
oraz śladami paznokci oraz zębów na sino-białej skórze.
Alistair stał
oniemiały, starając się złapać dech, Leliana cichaczem dziękowała Stwórcy, że
przeżyli, zaś Ohgren przeklinał swych przodków.
Tylko Zevran zachowywał
się jak gdyby nic. Kiedy chował miecze, jego spojrzenie pochwyciło wzrok
Isabelli. Dziewczyna wiedziała, że tak naprawdę w głębi duszy elfa zżerało
przerażenie. Wyraz jego twarzy był tylko dobrą maską aktorską. Sama się bała.
– Halo? – dało
się słyszeć w pustym na pozór tunelu.
Mężczyzna,
więziony w celi, przylegał całym ciałem do murów. Kiedy usłyszał odgłosy walki
dochodzące zza krat, od razu zamknął oczy. Nie mógł już znieść widoku krwi.
– Jest tu ktoś
żywy?
Cała drużyna
spojrzała po sobie.
– Kto mówi? –
odezwała się Isabella, ścierając z ciebie cuchnącą krwią truposzy.
– Jowan.
Jestem Jowan, Mag Kręgu. Przynajmniej kiedyś nim byłem.
Zaintrygowana Szara
Strażniczka podeszła do krat. Powoli zajrzała za pręty, chcąc ujrzeć twarz
mężczyzny. Ku jej zdumieniu, ukazał się jej najbardziej żałosny obraz, jaki
kiedykolwiek widziała.
W ciasnej,
brudnej celi stał młody mężczyzna o ciemnych włosach i niebrzydkiej twarzy. Z jego brązowych oczu
bił strach. Trząsł się na całym ciele. Jego szaty były też w nie najlepszym
stanie. Mogłaby przysiąc, że plamy jakie widniały poniżej pasa były spowodowane
jego własnymi szczynami. Od razu poznała w nim maga. Pamiętała z wizyty w Kręgu,
jakie czarodzieje nosili tuniki.
– Więc
nazywasz się Jowan? – spytała bez krzty współczucia w głosie.
Młodzieniec,
słysząc swoje imię, szybko pokiwał głową.
– Czemu mag
jest zamknięty w celi? – spytał zainteresowany elf. – Trochę niespotykana
sytuacja. Coraz mniej mi się to podoba, Strażniczko. Ten zamek skrywa pewnie
jeszcze więcej tajemnic, niż nam się wydaje.
– Na dodatek
mrocznych tajemnic – zawtórowała mu Morrigan, podchodząc z ociąganiem do drzwi
celi. – Zdradź nam swój sekret – rzekła do wystraszonego maga.
Reszta drużyny
stała na uboczu, przyglądając się całej sytuacji. Jowan pospiesznie przyjrzał
się przybyszom, po czym podbiegł do krat, chwytając się ich z całej siły, aż
pobielały mu kłykcie.
– Błagam,
zabierzcie mnie stąd! Tu się roi od tych kreatur. Przychodzą tu, zjadają ich. –
Jego ciemne oczy spojrzały wprost w chłodne oczy Isabelli.
Cousladówna
zobaczyła w nim tylko obłąkanego człowieka, który widział wiele okropnych
rzeczy w zbyt krótkim czasie.
– Kto cię tu
uwięził? – spytał Zevran.
Wzrok maga
momentalnie zwrócił się ku niemu.
– Arlessa.
Tak. Ona mnie tu wsadziła. Otrułem jej męża. Kazano mi.
– Że co?! –
Zdenerwowany Alistair odepchnął Stena stojącego mu na drodze. Wściekły podszedł
do krat, wyciągnął ramię i złapał mężczyznę za poły szat. – Co powiedziałeś?!
– Kazano mi. –
Czarodziej skulił się w sobie. – Loghain mi kazał. Jestem magiem krwi, uciekłem
z Kręgu, a on mnie znalazł. Powiedział, że jak zrobię to, czego on chce, to
puści mnie wolno. Ale on mnie zostawił! – Jowan odepchnął templariusza przez
kraty.
Towarzysze
spojrzeli po sobie. Na twarzy Leliany zaczęło malować się współczucie.
– Nie możemy
go tu tak zostawić – powiedziała łuczniczka.
– Może być
niebezpieczny. Bliżej mu do szaleńca niż człowieka – rzekł Sten z kamienną
twarzą.
Leliana przez
chwilę przyglądała się olbrzymowi, zastanawiała się, jakich mogła użyć
argumentów. Jednak nic sensownego nie przychodziło jej do głowy. Skinęła tylko,
nic już nie mówiąc.
– Alistairze,
posuń się – rozkazała Isabella; mężczyzna posłusznie wykonał rozkaz.
Couslandówna
przysunęła twarz do zimnych krat.
– Jowanie, te
stworzenia to twoja sprawka? – Dygocący na całym ciele mag odwrócił się ku
rozmówczyni.
Czuł, że ta
kobieta była nieobliczalna. Może i miała piękną twarz, ale w sercu skrywała
mrok. Bał się jej.
– Nie, moja
pani – zniżył ton głosu. – To Connor. Syn arla. – Zszokowana odpowiedzią maga
spojrzała na Alistaira.
Ten pocierał
czoło, starając się jakoś poukładać to sobie w głowie.
– Jak to
możliwe? – Zevran wydawał się zachowywać zimną krew, jednak wiadomość o tym, że
za tym wszystkim stało dziecko, wywarła na nim ogromne wrażenie. – Jak mały
chłopiec mógł spowodować tyle szkód?
– Connor jest
magiem. Arlessa zatrudniła mnie jako jego nauczyciela. Jednak, gdy otrułem jej
męża, Connor stracił kontrolę. Demon go opętał. – Ostatnie zdanie Jowan
wypowiedział niemalże szeptem.
– To by wiele
wyjaśniało – odezwał się nagle Alistair.
– Co masz na
myśli? – Isabella zdawała się nie mieć pojęcia, o czym mówił jej przyjaciel.
– Znam rodzinę
arla bardzo dobrze, wychował mnie. Pamiętasz, mówiłem ci o tym. – Isabella
pokiwała głową. – Pani Isolda i Eamon bardzo długo starali się o dziecko.
Zapewne kiedy ich syn przyszedł na świat, byli bardzo szczęśliwi. Nagle arlessa
zauważyła u Connora skłonności magiczne; myślisz, że oddałaby swojego jedynego
potomka do Kręgu?
– Ten młotek
dobrze kombinuje – poparł Alistaira Oghren. – Babie musiało się we łbie
poprzewracać, kiedy jej synalek zaczął tyłkiem puszczać fajerwerki zamiast
bąków.
– Po prostu
świetnie. – Morrigan miała skwaszoną minę. – W celi siedzi przestępca, który na
domiar złego jest magiem krwi oraz apostatą, a na wyższych poziomach zamku
szaleje banda ożywieńców pod komendą nieletniego plugawca. Idealny wieczór –
prychnęła.
– Morrigan,
nie tylko tobie się to nie podoba. Każdy z nas jest już wykończony, a nie
wiadomo tak naprawdę, co zastaniemy wyżej. – Alistair wydawał się być już
wytrącony z równowagi.
Wiedźma tylko
założyła ręce na klatce piersiowej, nie odzywając się więcej.
– Nie mogę cię
tu zostawić, bo w końcu wpadniesz na jakiś pomysł i uciekniesz – powiedziała
cicho Isabella, a Jowan patrzył jej w oczy. – Nie mogę cię też wypuścić i zabrać
ze sobą.
Isabella z
całej siły kopnęła kłódkę, która pod wpływem uderzenia rozleciała się na
kawałeczki. Drzwi więzienia Jowana stały otworem. Młoda szlachcianka wkroczyła
do celi, wyciągając swój rodowy miecz z pochwy umocowanej przy pasie.
– Ale mogę dać
ci szybką śmierć – dodała.
Mag tylko
patrzył na nią z nikłym uśmiechem na ustach. Wiedział, co miało nastąpić. Był
gotów.
– Gdybyś znała
całą historię, może byś mnie zrozumiała, dlaczego zrobiłem tyle złego –
powiedział.
– Gdybyś znał całą moją historię, może byś
zrozumiał, dlaczego nie mam w zwyczaju zostawiać przy życiu tych, którzy
zdradzają swoich – odparła jadowicie.
Isabella
szybkim ruchem ręki wykonała bezbłędny zamach. Trysnęła krew. Po podłodze
potoczyła się głowa. Z otwartych ciemnych oczu maga nie biły już żadne emocje.
"kiedy jej synalek zaczął tyłkiem puszczać fajerwerki zamiast bąków." <- uwielbiam teksty Oghrena xD czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńKurcze.. późno już, a ja wchodzę na Twojego przerażającego trochę bloga. Mam nadzieję, że rozdział nie będzie straszny bo mam potem kłopoty ze snem. No ale jedziemy z koksem, zabieram się do czytania :) Jeszcze tylko podziękuję, że zostawiłaś u mnie komentarz i odpowiedziałaś na pytania. Ja na komentarze będę odpowiadać innym razem, a teraz tak jak obiecałam odwiedzam blogi swoich czytelników :) Przyszła więc kolej na Twój! Tadaam.. :)
OdpowiedzUsuńZacznę może od tła.. kurde przeraża mnie i nagłówek też. Nie znoszę połączenia czerwonego z czarnym (nie mówię, że masz brzydki szablon, o nie, po prostu się boję:D). Odnośnie rozdziału.. wszystko jak najbardziej w porządku. Poważnie. Opisy są, dialogi są.. wszystko fajnie rozwinęłaś.. jedynie wydaje mi się, że trochę krótko (no ale jeśli często dodajesz rozdziały to okej:). Wiesz nie czytałam innych Twoich rozdziałów bo nie mam tyle czasu dlatego trochę nie mogłam się w tym wszystkim na początku połapać ale już później wszystko ogarnęłam :) Dziwi mnie jedna rzecz: że masz tak mało czytelników i komentarzy. Naprawdę, taki blog powinny odwiedzać tłumy i tego Ci życzę :) :*
Jeszcze raz dziękuję za komentarz u mnie i pozdrawiam gorąco :*
www.nowy-hogwart.blogspot.com
Dzięki wielkie :) mam nadzieję, że przeczytasz całego bloga oraz, że zajrzysz na http://hp-po-drugiej-stronie.blogspot.com/ jest to mój drugi blog, tym razem o Harrym Potterze. Ja niestety nie mogę nic poradzić na taką małą liczbę wyświetleń. Reklamowałam się już gdzie tylko mogłam :)
UsuńArlesa - podoba mi się to imię. Haha, czekaj, to jest imię czy tytuł? xD
OdpowiedzUsuńJa tam się trochę nie dziwię, że jest mało wyświetleń. Mnie na początku odrzucał trochę ten tytuł, bo nie wiedziałam, że to gra. Weszłam dopiero kiedy już nie miałam co czytać. A teraz blog bardzo mi się spodobał i mnie wciągnął. Czytam o szybciej niż "Harry Potter. Po drugiej stronie." I mam jedno pytanie. Czy to są wspomnienia z Palgi czy z Plagi? Bo - jeżeli się myle to przepraszam i całuję stópki - w nagłówku, o ile mnie pamięć nie myli, masz napisane "Wspomnienia z Palgi".
Dobrze ze to zauwazylas, normalnie myslam ze teraz z krzesla spadne jak to zobaczlam :)
UsuńBardzo fajnie, że próbujesz oddać historię z gry - jednak całość wydaje się być skurczona do absolutnego minimum. Powinnaś pisać to trochę tak, jakby ludzie nie znali gry. Albo znali tylko jej część. Generalnie zdaję sobie sprawę, że nikt raczej nie wchodzi czytać czegoś o czym nie ma pojęcia, ale przypuśćmy, że tak jest. Co widzą?
OdpowiedzUsuńPostacie są wykreowane bardzo dobrze, choć Sten i Wynne brzmią czasem jakby mówili na siłę.
Głowna postać jest ... Nadal nie wiem jaka. Z jednej strony szalona, nieobliczalna, pewna siebie - z drugiej ponowie - niepewna, płaczliwa, czasami nawet wstydliwa! W jej oczach czai się coś paskudnego, ale rumieni się, kiedy Zev wspomina o seksie? Prawdziwie szalona, ale chyba nie w tą dobrą stronę. Powinna być bardziej statyczna. W końcu wywodzi się ze szlachty. Jej rodzina na pewno zadbała o to, żeby umiała się zachować, wypowiadać, dlatego też na pewno w jakiś sposób ma już ukształtowany charakter. Morderstwo jej rodziców mogło ją zmienić, kogo by nie zmieniło. Ale czy aż tak? Generalnie pomysł wydaje się być ciekawy, szlachetna krew w żyłach, z szaleństwem w głowie. Coś tu jednak nie pasuje i czasami bohaterka jest ... irytująca?
I za mało opisów, za mało!
Hej,
OdpowiedzUsuńciekawe co się dzieje na wyższych piętrach zamku, ale czemu Isabella zabiła tego maga, mógł okazać się przydatny…
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
'tchnłą' - mały byczek :)
OdpowiedzUsuńNo i znowu nie mam żadnych uwag, jedynie komplementy bo jest super <3