Sword

19 lutego 2013

ROZDZIAŁ 9. Kłótnia.

– No i właśnie tego nie rozumiem. Nie chodzi o to, że nie wierzę w Stwórcę, wręcz przeciwnie, wierzę, ale to, co ty mówisz, to czysty absurd. – Alistair pilnował gotującej się zupy, gestykulując przy tym trzymaną w ręce łyżką.
  Leliana siedziała obok mężczyzny z poważną miną.
– To twoja sprawa, czy ufasz mym słowom, czy nie. Nie muszę ci się tłumaczyć. Stwórca mi się objawił i nakazał za wami podążyć. Czułam, że muszę pomóc ochronić świat przed ciemnością.
Łuczniczka splotła ręce na piersi, dając tym znak, że koniec rozmowy. Isabella już z daleka słyszała wymianę zdań tej dwójki, nie sądziła jednak, że skończy się to kłótnią – zwykle były tylko kłótnie Alistaira i Morrigan.
Strażniczka nachyliła się nad przyjacielem.
– Co gotujesz?

– Pewnie znowu jakaś breję – wciął się Oghren.
Krasnolud zawsze miał do wtrącenia swoje trzy grosze.
– Sam wyglądasz jak breja! – warknął na Oghrena. – Leliana nazbierała trochę grzybów i pomyślałem, by zrobić grzybową. – Alistair zwrócił się do Couslandówny.
Ta tylko pokiwała głową i usiadła przy żarzących się drwach. Wyciągnęła dłonie przed siebie, pozwalając, by kojące ciepło ogrzało skostniałe palce.
– Jak się miewa Sten? – Leliana zwróciła się do Isabelli z zatroskaną miną.
– Morrigan robi wszystko, co w jej mocy. Na ten czas ciężko stwierdzić, kiedy nasz olbrzym stanie na nogi.
– Czyli opóźnisz wymarsz do Kręgu? – spytał Zevran z niewielkiej odległości; najwidoczniej oderwał się od swoich zapisków i postanowił dołączyć do pozostałych.
Isabella, nawet na niego nie patrząc, pokręciła głową.
– Nie mam zamiaru niczego opóźniać. To nie jest niebezpieczna misja, trzeba tylko dostarczyć magom traktaty. Alistairze, długo jeszcze? – Wskazała na gotujący się posiłek.
Mężczyzna zanurzył koniuszek palca wskazującego w zupie, po czym wsadził go sobie do ust z zamiarem spróbowania potrawy.
– Może być. – Uśmiechnął się ni do wszystkich, ni do samego siebie.
– No nareszcie, mości rycerzu, bo padam z głodu – ucieszył się krasnolud, podając mu miski.
Alistair starannie nalewał gorącego wywaru tak, by nie uronić nawet kropli; w końcu cały czas byli w podróży, każda porcja strawy była w tym momencie na wagę złota. Mogli mieć tylko nadzieję, że Isabella zadba o wszystko i, będąc w Wieży Magów, uzupełni zapasy.
– A co z Morrigan? – spytał Strażnik, kiedy każdy zajadał zupę, a on trzymał w ręku puste naczynie.
– Może po prostu jej nalej i zanieś? Kto wie, jak dobrze pójdzie, zakopiecie topór wojenny na jakiś czas – zasugerowała Leliana. 
Isabella oraz Oghren mało co ze śmiechu nie opluli zupą siedzących wokół, tylko Zevran, jako iż był wśród nich nowy, nie zrozumiał żartu i w spokoju jadł swoją porcję.
– Co w tym śmiesznego? – dopytywała się rudowłosa kobieta, patrząc to na krasnoluda, to na rozbawioną dziewczynę.
– Wiesz co, dziewucho? Tego twojego objawiającego się Stwórcę jeszcze można wziąć na poważnie, ale żeby wypierdek i wiedźma się nie boczyli… – Oghren śmiał się w najlepsze.
Alistair spojrzał po towarzyszach, wziął pełną chochlę zupy, nalał do miski i wstał.
– Wiecie co? Może to nie jest głupi pomysł? – Wzruszył ramionami. – Właściwie co mogę stracić? Jedynie skończę oblany grzybową. – Ruszył wyprostowany ku namiocie wiedźmy.
– Wolę nie myśleć, jak to się skończy. – Isabella nadal z uśmiechem na twarzy mieszała łyżką w glinianej miseczce.
– Dopóki Alistair nie spróbuje, nie dowiemy się tego. – Leliana odłożyła już swoją miskę i sięgnęła po łuk. – Pójdę do lasu, jeśli los będzie mi sprzyjał, to na kolację zjemy kuropatwę. – Uśmiechnęła się do wszystkich i oddaliła w stronę drzew. 
– Tak sobie myślę, Strażniczko – Oghren wycierał brodę wierzchem ręki, starając się usunąć resztki jedzenia – kiedy masz zamiar wyruszyć? I z kim?
– Wezmę ze sobą Rufusa. I ciebie, Zevranie, jeśli nie masz nic przeciwko – zwróciła się do siedzącego naprzeciw elfa.
Skrytobójca głośno przełknął i pokiwał głową.
– Jego? – zdziwił się krasnolud.
– Tak, jego. Alistaira wolę nie męczyć, był przecież templariuszem, zanim wstąpił do Straży. Morrigan musi mieć baczenie na stan zdrowia Stena. Leliana poluje, a ty, mój przyjacielu, nie wiem, jak byś zareagował na otaczającą cię magię.
– Jo, w sumie masz rację, no i przy okazji będziesz mieć na oku tego ostrouchego.
– Siedzę dokładnie obok ciebie, pijaczyno, nie mów o mnie tak, jakby mnie tu nie było. – Zevran zgromił krasnoluda wzrokiem.
 – Jak na razie znaczysz dla mnie tyle, co łajno bryłkowca – odparł spokojnie krasnolud. – Kiedy twoja pozycja w tej grupie będzie wyższa niż ranga podrzędnego dupczyciela, wtedy porozmawiamy na równi, jo?
– Na równi, proszę cię, przyjacielu, nie rozśmieszaj mnie. Najpierw musiałbyś sporo podrosnąć – odgryzł się żartobliwie elf, jednak najwidoczniej trafił Oghrena w czuły punkt.
– Lub ujebać ci giry toporem.
Obaj już stali i gromili się spojrzeniami.
– Hola, panowie, spokój! Nie będę tego tolerować. Wystarczy mi wieczny konflikt Alistaira i Morrigan. 
Isabella stanęła pomiędzy kłócącymi się mężczyznami. Oghren jako pierwszy dał za wygraną i z ociąganiem poszedł do siebie.
– Co to miało być? – dziewczyna patrzyła wyczekująco na antivańczyka.
– To on zaczął pierwszy. Fakt, może jestem tu najkrócej. Wiem, że Alistair mnie nie akceptuje, ale stara się tolerować. Obrończyni uciśnionych tak samo, ale ten obchlejus ma wahania nastojów niczym ciężarna samica bronto. Miałem prawo się zdenerwować.
– Wydajesz się być inteligentny. Więc następnym razem po prostu go ignoruj. To krasnolud, lubi prowokować i lubi bójki. Mogę mieć tylko nadzieję, że żadne z was mi jej nie zacznie. – Isabella stała jeszcze przez chwilę, czekając na reakcję, po chwili jednak zrezygnowała. – Wyruszamy o zmierzchu, przygotuj się – wydała rozkaz, po czym skierowała się w stronę przyjaciół, by zapoznać ich ze swoimi planami.

7 komentarzy:

  1. Trafiłam na twojego bloga przypadkiem, ale muszę przyznać że nie żałuję :) Bardzo fajnie się czyta :) Czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa uznania :) mam nadzieję, że będziesz czytać dalej i, że zostaniesz na dłużej :)

      Usuń
  2. Troszkę krótki, ale mogłam się uśmiechnąć do ekranu.
    Nie mogę się doczekać kłótni Zevrana i Wynne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    te sprzeczki wychodzą im świetnie.. coraz bardziej mi się to podoba
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. "Alistair mieszał w garnku zupę, gestykulując przy tym trzymaną w ręce łyżką" - pytanie czysto teoretyczne. Skoro łyżkę trzymał w ręku, to czym mieszał tą zupę? :D

    OdpowiedzUsuń
  5. andaran atish'an

    'Mogli mieć tylko nadzieję, że Isabella zadba o wszystko i, będąc w Wieży Magów, uzupełni zapasy. ' - biedna, wszystko na jej głowie.

    'a ty, mój przyjacielu, nie wiem, jak byś zareagował na otaczającą cię magię.' - pewnie nijak, krasnoludy nie są w ogóle magiczne, a i Dagna bez problemu w Kręgu mogła przebywać.

    '– To on zaczął pierwszy. Fakt, może jestem tu najkrócej. Wiem, że Alistair mnie nie akceptuje, ale stara się tolerować. Obrończyni uciśnionych tak samo, ale ten obchlejus ma wahania nastojów niczym ciężarna samica bronto. Miałem prawo się zdenerwować. ' - jak nie Zevik . ;d

    Od razu przyjemniej się czyta taki poprawiony rozdział, to trzeba przyznać :)

    OdpowiedzUsuń