Sword

27 lutego 2013

ROZDZIAŁ 11. Dwa serca.


Księżyc raz po raz skrywał swe blade oblicze za chmurami, tak jakby był zawstydzony widokiem pary w zielonej gęstwinie. W oddali, od czasu do czasu, było słychać zawodzenie wilków, śpiewających  smutne pieśni wprost do białej kuli jaśniejącej nad nimi.

W ogarniającej ciemności, gdy jedynym źródłem światła były przygasające ognisko, ich dłonie przemykały po rozpalonych ciałach, wkradając się pod materiał, badając każdy centymetr skóry.

Oddechy w chłodzie nocy przybierały postać unoszących się obłoczków.

Isabella łapczywie oddawała pocałunki i pieszczoty elfa, w niemym geście błagając o jeszcze. Zevran zaczynał się całkowicie zatracać.

Wpił się w jej usta, językiem rozchylił wargi, starając się jeszcze bardziej pogłębić pocałunek. Prawą rękę boleśnie zacisnął na piersi, skrytej pod materiałem koszuli Nie myślał o tym, że sprawi kobiecie ból. Ku jego zdziwieniu Isabella napięła ciało, domagając się więcej. Drugą ręką zacisnął na jej udzie, przesuwając nią powoli wzdłuż linii kości aż do biodra.


Isabella wplotła dłonie w kaskadę złocistych włosów Zevrana, opadających jej na policzki, szarpnęła jego twarz ku sobie, oddając pocałunek. Czując męskie dłonie błądzące po jej nogach, lekko uniosła pośladki, pozwalając zsunąć z siebie spodnie.

Zevran jednym szarpnięciem pozbył się dolnych części garderoby Isabelli. Leżała przed nim niemal naga, a zimna i wilgotna ziemia najwyraźniej jej nie przeszkadzała. Elf przesunął palcami po linii podbrzusza kochanki, poczuł, jak przeszedł ją dreszcz. Zwinnie rozpiął guziki jej koszuli, odsłaniając jej żebra, motek, piersi. W końcu sam ściągnął swoją, odrzucając niedbale na bok.

Ognisko traciło wolę życia, przygasając coraz bardziej, zaś piekące się ryby zaczęły cuchnąć spalenizną. Skrytobójca zniesmaczony zapachem kopnął niedbale rożen, by na powrót zatracić się w przyjemności.

Mężczyzna składał pocałunki na szyi kobiety; zmierzając coraz niżej, drażnił koniuszkiem języka gorącą skórę.

Szara Strażniczka doskonale zdawała sobie sprawę, że ta noc mogła znacznie skomplikować relację między nimi. Jednakże w głowie huczały jej słowa Morrigan – bliższe kontakty z Zevranem zdawały się w tej chwili dużo lepszym rozwiązaniem, niżeli pilnowanie go całą dobę.

Jej ciałem wstrząsnął dreszcz przeszywający od czubka głowy po koniuszki palców u stop, całkowicie ją dekoncentrując. Sprawił, że myśli błądzące po głowie odeszły na obecny czas w zapomnienie.

Niebo doszczętnie przykryły chmury. Rozległ się pojedynczy grzmot. Po nim kolejny i następny. Pierwsze krople deszczu spadły na ziemię. Z pozoru lekki deszczyk przerodził się w ulewę. Zbudzony ilością wody spadającej z nieba Rufus czmychnął czym prędzej do najbliższego namiotu, starając się schronić przed lodowatym deszczem. Dwójce kochanków woda ściekająca po nagich ciałach nie sprawiała problemu. Odgłosy burzy mieszały się z cichymi jękami Isabelli oraz przyspieszonym oddechem Zevrana.

Skóra elfa błyszczała od deszczu, wyginający się kręgosłup ł z daleka wyglądał jak wzburzone morze. W chwili, gdy ulewa ustała, Zevran opadł na piersi partnerki, łapiąc oddech. Wtulony w mokre czarne włosy przymknął powieki, starając się uspokoić rozszalałe serce. Isabella leżała z zamkniętymi oczami, ramionami obejmując rozpalonego elfa. Chwila uniesienia się skończyła, Strażniczka czuła, jak rozkosz powoli opuszczała jej zmarznięte ciało.

– Ciekawe uczucie – wymruczał Zevran w szyję kochanki, przerywając tym samym ciszę.

– Jakie?

– Czuć twoje bijące serce tak blisko mojego. Można mieć złudzenie, że to dwa serca kołaczą w jednej piersi. – Isabella zaśmiała się.

Elf miał rację, sama to czuła. Specyficzne, a zarazem piękne złudzenie jedności. Dziewczyna zganiła się w duchu. Nie miała co myśleć o jakiejkolwiek zażyłości między nimi. W tym akcie nie było ani krzty uczuć. Jedyne, co pchnęło ją w ramiona niedoszłego kata, było żądza, tląca się w niej już od wielu miesięcy oraz słowa Morrigan.

– Cały czas mnie zaskakujesz. – Isabella uniosła się na łokciach, starając się spojrzeć Zevranowi w oczy.

Trudno było określić na podstawie wzroku, co aktualnie Zevranowi w duszy grało. Był jedną wielką niewiadomą. Do tej pory poznała go na tyle, by wiedzieć, że to koneser jakichkolwiek uciech cielesnych i piękna. Niebezpieczny konser.

– Taka moja rola. – Skrytobójca podniósł się, siadając plecami do rozmówczyni. – Czyż nie mam ci zapewniać rozrywki? – spytał, zerkając ukradkiem na jej nagie piersi.

Isabella, zauważywszy to, szarpnęła koszulę leżącą zaraz obok niej.

– Okrywasz się pomimo tego , że chwilę temu się pieprzyliśmy. Też potrafisz zaskoczyć.

– Taka moja rola. – Zarzuciwszy mokre okrycie, udała się do swojego namiotu.

7 komentarzy:

  1. No nie! Ledwo zaczęłam czytać, a tu już koniec rozdziału :D Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Ja również jestem fanką DA, więc tym bardziej opowiadanie przypadło mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, żę się podoba :)Mam nadzieję, że blog jest ciekawy i nie nudzi :)
    Anonim, nie martw się za niedługo kolejna notka, tylko napisze tekst do redakcji i dodam następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    ciekawe jak teraz będą wyglądały ich relacje, chwila uniesienie, a potem…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy rozdział. Poprzednie momentami nie pasowały mi, znalazłam kilka błędów, nie tylko składniowych czy stylistycznych. Niemniej historia jest intrygująca. Moja miłością dragon age'ową jest Alistair, niemniej, Zevran jest w czołówce moich ulubionych postaci.
    Ps. Podoba mi się sposób, w jaki wypowiadają się tutaj bohaterowie. Oghren wypisz wymaluj Origin, cieszy mnie to, że oddałaś ich obraz z gry.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię. Staram się jak mogę. Zaś rozdziały co jakiś czas czytam, starajà się wyłapać błędy, które umknęły mi oeaz Nearyh.

      Mam nadzieję, że zostaniesz do końca historii :)

      Pozdrawiam serdecznie,
      P.

      Usuń
  6. cześć!
    Och jak dobrze znaleźć chwilę na przyjemności :)

    "Wpił się w jej usta, językiem rozchylił wargi, starając się jeszcze bardziej pogłębić pocałunek." a następie "szarpnęła jego twarz ku sobie i pocałowała" - w sensie, że oddała pocałunek, czy jak, bo poprzednie zdanie sugeruje, że się już całowali, a następne, że dopiero zaczynają.

    'zsunąć z sobie spodnie' - mały byczek :)

    Ach, rozdział jest fantastyczny jestem wniebowzięta. Dzisiaj przyjemnie i z pazurem, a wyobraźnia szaleje. Cudo <3

    OdpowiedzUsuń